piątek, 15 sierpnia 2014

J-Hope (BTS) - Urodziny

   

J-Hope jako taki bonus ^-^

      Wyspana, przeciągnęłaś się i wstałaś z łóżka. Był już wieczór. Przez wczorajszą nockę musiałaś odsypiać cały dzień.
     Byłaś córką managera BTS, ale w sumie to ty tu miałaś najwięcej obowiązków. Nawet mieszkałaś z chłopakami. Nie było to wcale złe, patrząc na to, że z nimi nigdy nie idzie się nudzić oraz na to, że jeden z nich był twoim chłopakiem. Dzień wcześniej przyjechaliście na występ, a przy okazji mieliście mieć trochę wolnego.
      Od razu skierowałaś się do swojej łazienki i szybko doprowadziłaś się do porządku. Po skończonej czynności wyszłaś ze swojego pokoju. Chciałaś pójść do salonu, jednak ktoś zgrabnie ci w tym przeszkodził.Wtulił się w ciebie od tyłu. Mimo, że nie widziałaś jego twarzy wiedziałaś, że się uśmiecha.
- Dzień dobry, a raczej dobry wieczór. Wyspał się mój śpioszek? - zapytał J-Hope.
- Mmhmm. - mruknęłaś tylko.
      Obrócił cię do siebie. Stałaś z nim twarzą w twarz.
- Dostanę buziaka w nagrodę? - zapytał, słodko się uśmiechając.
- W nagrodę? Za co? - spojrzałaś na niego ciekawa.
- Po prostu mnie pocałuj. - odparł, a ty mimo przyzwyczajenia i tak zrobiłaś się czerwona. - Jesteś urocza. - stwierdził i złączył wasze usta w pocałunku.
      Odpowiedziałaś na niego, po czym odsunęliście się od siebie.
- Co byś powiedziała na wieczorny spacer? - zapytał szeroko uśmiechnięty - Niedaleko jest plaża.
- W sumie, czemu nie. - uśmiechnęłaś się lekko.
- To możemy iść od razu. - stwierdził i złapał cię za rękę.
- Czekaj, J-Hope. - zatrzymałaś się. - Pójdę po telefon do salonu i zaraz wracam. - puściłaś jego dłoń.
- O, nie. Telefon zostaje. - ponownie ujął twoją dłoń.
- Ale...
- Jeśli go weźmiesz nie będziesz zwracała na mnie najmniejszej uwagi. - powiedział obrażonym tonem. - Mamy wolne, dlatego idziemy na plażę. We dwoje. Sami.
      Uśmiechnęłaś się.
- Czyżbyś był zazdrosny o telefon? - zapytałaś.
      Westchnął.
- Może. - powiedział i wyszliście.
      Słońce już chowało się za horyzontem, pozostawiając za sobą różowo-pomarańczowe niebo. Było ciepło. Chłodny wiatr powiewał spokojnie. Wy szliście za ręce wzdłuż linii oceanu.
- Cieszę się, że w końcu mogliśmy gdzieś wyjść. Nawet jeśli to tylko spacer. - powiedział twój chłopak.
      Znów uśmiechnęłaś się.
- Ja też. Ostatnio nie mieliśmy dla siebie czasu, a mieszkamy razem. - westchnęłaś.
- Wynagrodzę ci to. - zapewnił. - Do naszego występu jeszcze zostało kilka dni. Będziemy mieli dla siebie więcej czasu.
       Uśmiechnęłaś się. Przy nim nie dało się inaczej. Zawsze byłaś uśmiechnięta.
- Chodź tu. - przyciągnął cię do siebie i pocałował cię czule.
      Objęłaś jego kark i odpowiedziałaś na pocałunek.

      Spacerowaliście po plaży jeszcze przez jakiś czas. Później wróciliście do reszty.
      Coś zaczęło cię intrygować. J- Hope nie pozwalał ci wejść do salonu. Nie wiedziałaś o co chodzi, ale ciągle starałaś się tam wejść. Jednak za każdym razem chłopak ci to uniemożliwiał. Naprawdę byłaś ciekawa co się dzieje.
- Yah! Powiesz mi o co chodzi? - zapytałaś chłopaka, po kilkunastu próbach.
- Ale o co chodzi? - udawał, że nie wie o co ci chodzi, robiąc przy tym słodką minę.
- Cały czas nie pozwalasz mi wejść do salonu. - odparłaś.
- Ja? - zapytał, uśmiechając się.
- Jung Hoseok! - spojrzałaś gniewnie na chłopaka.
       Ten zbliżył się do ciebie. Westchnął.
- Dobrze. Chodź, pokażę ci. - złapał cię za rękę i poprowadził do salonu.
Stałaś, jak wryta z rozdziawionymi ustami. Cały salon był ozdobiony. Przy ścianie wisiał wielki napis:

"Saengil chukahae,_______"

Naprawdę zaniemówiłaś. Prze to całe zamieszanie kompletnie zapomniałaś o swoich urodzinach. W ogóle nie domyśliłaś się, że właśnie z tego powodu J-Hope nie chciał puścić cię do salonu.
- Saengil chukahae! - krzyknęli razem.
Z twoich oczu popłynęły pojedyncze łzy.
- ______, czemu płaczesz? - zapytał zmartwiony V, podchodząc do ciebie.
Otarłaś je szybko.
- Wasza wina, głupki. - uśmiechnęłaś się. - Jesteście po prostu niemożliwi.
      Wszyscy uśmiechnęli się szczęśliwi. Każdy z osobna wręczył ci prezent i złożył życzenia.

       Zdecydowanie były to twoje najlepsze urodziny. Ale z tymi wariatami, każde będą najlepszymi.



_________________________________
I już drugi scenario tego samego dnia. ^^ Szalejemy xD No cóż, miałam go wstawić jakiś czas temu i w końcu to ogarnęłam, po krzykach Candry (mianhe, nie bij) ^-^" Komentujcie, proszę :>

G-Dragon (BigBang) - I'm sorry for being an idiot


G-DRAGON dla Kyane 

       Jechałaś szybko przez kolejne ulice Seoulu. Nie wiedziałaś dokładnie, gdzie jest twój przyjaciel. Mogłaś tylko zakładać, że poszedł tam gdzie zawsze. Westchnęłaś i dodałaś gazu. 
       Wiedziałaś, że tak będzie. Mówiłaś mu wcześniej, że ta dziewczyna nie jest dla niego. Że później będzie żałował. Ale nie, oczywiście on wiedział lepiej. Na dodatek stwierdził, że jesteś po prostu zazdrosna, bo nie możesz nikogo sobie znaleźć. Wtedy naprawdę poczułaś się urażona. Zabolało cię to co powiedział. To nie było do końca tak, że nie mogłaś sobie kogoś znaleźć. Mogłaś, ale nie chciałaś. Tylko jedną osobę potrafiłaś obdarzyć uczuciem. Wiedziałaś, że on nigdy tego nie odwzajemni, ale mówi się trudno. Nawet jeśli usiłowałaś przelać na kogoś to, co czułaś do Ji Young'a, nie udawało się. Dlatego ciągle trwałaś przy jego boku i wspierałaś, pomagając z każdym problemem jaki tylko posiadał. Niestety tak jak twoja miłość, wszystko działało w jedną stronę. Ale na to również nie mogłaś nic poradzić. Nie potrafiłaś zostawić go samemu sobie, kiedy on cię potrzebował.
       Po niedługiej chwili znajdowałaś się już pod barem. Wysiadłaś szybko i weszłaś do budynku. Od razu uderzyła w ciebie niezbyt przyjemna woń alkoholu i dymu. Rozejrzałaś się po zatłoczonym pomieszczeniu, ale nigdzie nie mogłaś dostrzec znajomej sylwetki.
       Spanikowana zaczęłaś błądzić po lokalu. Niestety nadal nigdzie nie było Ji Young'a. Miałaś przed oczami najgorszy scenariusz. Podeszłaś do barmana i opisałaś przyjaciela. Ten uśmiechnął się do ciebie i powiedział, gdzie znajduje się mężczyzna. Odetchnęłaś z ulgą, kiedy w wyznaczonym miejscu siedział blondyn. Podbródek opierał na stole i bawił się kieliszkiem. Usiadłaś na przeciw niego, a on spojrzał na ciebie.
- ______... - powiedział zachrypniętym głosem, lekko się uśmiechając.
- Czemu do mnie zadzwoniłeś? - zapytałaś, patrząc na niego niewzruszona.
- Zdradziła mnie... - odparł, podnosząc się do siadu prostego.
- I jaki to ma związek ze mną? - zadałaś kolejne pytanie.
- Miałaś rację...
       Westchnęłaś.
- I? - spojrzałaś na niego.
- Jesteś na mnie zła... - stwierdził.
- Jestem. - potwierdziłaś.
- Przepraszam... - spojrzał na ciebie, ze smutkiem w oczach.
       Ponowne westchnięcie. Podniosłaś się i spojrzałaś na swojego przyjaciela.
- Dasz radę sam wstać? - zapytałaś.
       Spróbował, ale mu to nie wyszło. Podałaś mu dłoń, i pomogłaś. Zarzuciłaś sobie jego rękę na kark i oparłaś go o swój bok. Wyszliście z baru i od razu skierowaliście się do twojego samochodu. Otworzyłaś drzwi od strony pasażera i pomogłaś wsiąść tam G-Dragon'owi. Ty obeszłaś samochód i usiadłaś na miejscu kierowcy. Zaczęłaś zastanawiać się gdzie go zawieźć. Spojrzałaś na blondyna, który zdążył już zasnąć. Postanowiłaś wziąć go do siebie, bo przecież nie mogłabyś zostawić go w takim stanie samemu sobie. Ruszyłaś w stronę swojego mieszkania. Droga trochę zajęła, ale w końcu był to drugi koniec miasta.
       Zatrzymałaś samochód przed swoim blokiem. Spojrzałaś ponownie na przyjaciela.
 - Ej... - szturchnęłaś go w bok, ale nie reagował. - Ji Young, wstawaj. Musisz wysiąść.
       Zero reakcji. Westchnęłaś. Nachyliłaś się nad nim i odpięłaś mu pas. Po skończeniu tej czynności, chciałaś się odsunąć, ale poczułaś uścisk na nadgarstku. Ji Young przyciągnął cię do siebie, a po chwili poczułaś jego ciepłe wargi na swoich. Nie wiedziałaś co się dzieje. Twoje oczy rozszerzyły się gwałtownie. Chciałaś się odsunąć, ale mężczyzna trzymał cię mocno. Twoje policzki płonęły czerwienią, a serce przyspieszyło. Po chwili uścisk poluźnił się, a wasze usta rozdzieliły. Opadłaś szybko na swoje miejsce, patrząc w przednią szybę. Nie miałaś odwagi spojrzeć na blondyna. Dopiero po dłuższej chwili, kiedy nie usłyszałaś jego głosu, który tłumaczyłby owe zdarzenie, odważyłaś się skierować na niego wzrok. Zatkało cię. Nie wiedziałaś, czy masz się z tego cieszyć czy nie... GD spał! Nie mogłaś uwierzyć w to co widzisz. Jak on mógł robić coś takiego? Na dodatek przez sen?
       Opadłaś głową na kierownicę, przez co włączyłaś klakson, a Ji Young aż podskoczył i uderzył głową w w dach. Podniosłaś na niego wzrok.
- Wysiadaj. Wnosić na pewno cię nie będę. - odparłaś i wysiadłaś z samochodu.
       Blondyn zrobił to samo.
- Czemu to zrobiłaś? - zapytał, widać było po nim, że już trochę wytrzeźwiał.
- Jakoś musiałam cię obudzić. - odparłaś i weszłaś do budynku.
- Nie mogłaś zrobić tego jakoś delikatniej? - trzymał się za głowę.
       Ha! No tak, kac. Dobrze ci, tak!
- Inaczej nie działało. - stwierdziłaś.
       Weszliście na drugie piętro, a ty otworzyłaś drwi od mieszkania. Wpuściłaś do niego przyjaciela i kazałaś mu usiąść na kanapie. Nalałaś mu trochę wody do szklanki.
- Trzymaj. - powiedziałaś, a GD wziął od ciebie naczynie.
- Dzięki. - odparł i upił łyk. 

       Usiadłaś obok na fotelu. Przed oczami ciągle miałaś scenę pocałunku. Nie miałaś pojęcia, że blondyn jest w stanie zrobić coś takiego przez sen. Nawet kiedy spał, nie liczył się z twoimi uczuciami. Westchnęłaś.
- _____, wszystko dobrze? - zapytał, przyglądając ci się uważnie.
- Tak. - odparłaś. - A czemu miałoby być inaczej?
- Jesteś cała czerwona. - stwierdził, a ty zaczerwieniłaś się jeszcze bardziej.
       Twoja wina, pabo!

       Zbliżył się do ciebie.
- Chodź. - wyciągnął w twoją stronę rękę.
       Spojrzałaś na niego zdziwiona.
- Co ty ro... - zaczęłaś, a GD położył dłoń na twoim czole. A potem przeniósł ją na policzek.
       Ściągnęłaś ją z siebie szybko, a Ji Young spojrzał na ciebie zaskoczony. Przeniosłaś wzrok na podłogę.
- Nie masz... gorączki. - odparł i odsunął się trochę.
- Będziesz spać na kanapie, okay? - zapytałaś i wstałaś, by przygotować mu pościel.
- Nie będzie ci przeszkadzać, jeśli położę się razem z tobą? Nie chcę spać sam. - powiedział.
- A co ty? Pięciolatka? - spojrzałaś na niego zdziwiona.
       Zauważyłaś lekkiego rumieńca, który wyskoczył na jego twarzy.
- Po prostu potrzebuję twojej bliskości. - odparł cicho.
       Zaczerwieniłaś się przez jego słowa, ale nie miałaś zamiaru mu tego pokazać.
- Czy ja mam napisane w profilu "wolontariat"? - zapytałaś.
- Proszę, nie bądź taka. - spojrzał na ciebie proszącym wzrokiem. - Wiem, że byłem głupi, wiem, że cię uraziłem i wiem, że miałaś rację. Wiem to wszytko. Wiem też, że powinnaś się do mnie nie odzywać i zostawić mnie w tym barze, ale tego zrobiłaś. Dlatego teraz... Proszę, naprawdę cię potrzebuję.
       Westchnęłaś.
- Eh... Niech ci będzie. - powiedziałaś.
       Zobaczyłaś na jego twarzy uśmiech. Podszedł do ciebie i objął cię.
- Właśnie dlatego jesteś moją najlepszą przyjaciółką. - odparł, a ty poczułaś ukłucie w klatce piersiowej.
        Przyjaciółka...
- Dobra. Ja jeszcze chwilę posiedzę, a ty idź się kładź. - odparłaś. - Za niedługo przyjdę.
- To będę czekał. - uśmiechnął się i powędrował do twojej sypialni.
       Ty opadłaś na fotel bezsilnie. Domyślałaś się, że tej nocy na pewno nie prześpisz. Na pewno nie z wiedzą, że twoja miłość leży obok i śpi sobie spokojnie, nic nie wiedząc o twoich uczuciach.
       Wzięłaś laptopa i usiłowałaś przyciągnąć czymś swoją uwagę. Chyba ci się udało, bo nim się obejrzałaś minęło trochę czasu.
-______, chodź już. - usłyszałaś jego głos przy swoim uchu.
       Stał za tobą, opierając się na twoich barkach. Sięgnął i zamknął laptopa, który znajdował się na twoich kolanach.
- Nie mogę bez ciebie zasnąć. - odparł.
- A teraz jeszcze jestem twoją niańką? - odchyliłaś głowę do tyłu, by zobaczyć jego twarz.
       Była blisko, bardzo blisko. Twoje serce zaczęło bić szybciej. Spojrzałaś na jego usta.
- A chcesz się mną zaopiekować? - zapytał.
       Wiedziałaś, że twoja twarz zalała się rumieńcem.
- To wygląda tak uroczo. - dotknął twojego policzka, przez co byłaś jeszcze bardziej czerwona.
       GD to zauważył. Zaintrygowany spojrzał ci w oczy, ale ty odwróciłaś wzrok. Jednak blondyn na to nie pozwolił.
- Ja tak na ciebie działam? - zapytał, wpatrywał się uważnie twoje tęczówki.
        Zbliżył się odrobinę.
- Odsuń... się. - wydukałaś.
- Czemu? - zbliżył się.
- Ji Young... - jęknęłaś cicho.
- Wiesz, że nie lubię, kiedy tak do mnie mówisz. - odparł i znów się zbliżył.
- O-Odsuń się... - powiedziałaś cicho.

       Przyjaciel tym razem wykonał twoje polecenie. Wyprostowałaś się i patrzyłaś przed siebie.
- Odpowiesz mi? - dopiero połączył fakty i zrozumiał chyba za dużo.
- To nieważne. - wstałaś i skierowałaś się do sypialni, ale GD ci to uniemożliwił.
- Dla mnie ważne... Jeśli ty naprawdę coś do mnie czu...
- Ważne? - prychnęłaś. Wiedziałaś, że zrobiłaś błąd uświadamiając go w swoich uczuciach. - Uważaj, bo uwierzę.
- Czyli naprawdę...- spojrzał na ciebie zdziwiony. - Czemu nic nie powiedziałaś?
- A czy to by cokolwiek zmieniło? - zapytałaś, patrząc na niego lekko zirytowana.
        Teraz jego oczy rozszerzyły się gwałtownie. Po chwili spuścił wzrok.
- Jeśli kiedykolwiek dawałem ci jakąś nadzieję... - zaczął. - To nie licz, na to, że...
       Spoliczkowałaś go.
- Chyba nie ma limitu, na to, jak bezczelny potrafisz być. - syknęłaś i w szybkim tempie ruszyłaś do swojej sypialni.
       W życiu nie byłaś tak zdenerwowana. Nie byłaś zła na niego. Przecież go znałaś, domyślałaś się, że tak będzie. Byłaś zła na siebie, że choć przez krótki moment miałaś nadzieję, że on jednak odwzajemni twoje uczucie i będziecie żyli długo i szczęśliwie. Tak, jasne! I co jeszcze?! Jak bardzo naiwna mogłabym być?!



       Minęło kilka tygodni. Nie widziałaś GD już dłuższy czas i nie miałaś zamiaru go oglądać. Wasza znajomość się rozsypała. Nie mieliście ze sobą żadnego kontaktu. Domyślałaś się, że tak będzie. Że kiedy on dowie się o twoich uczuciach to będzie koniec. I nie myliłaś się. Od koleżanek i kolegów, których dzieliliście, dowiadywałaś się jedynie o nowych dziewczynach swojego byłego przyjaciela. Nie pokazywałaś, jak bardzo cię to rani. Najbardziej wkurzało cię to, że ciągle coś do niego czułaś. Starałaś się spotykać z różnymi osobami, ale to nie wychodziło.
        Westchnęłaś. Był weekend, który oczywiście spędzałaś w domu.Sobota wieczór. Nie miałaś co ze sobą zrobić. Oglądałaś jakąś dramę, która cię wyjątkowo zainteresowała. Twój telefon zaczął dzwonić. Sama nie wiedziałaś, czy masz go odebrać czy nie. Zdecydowałaś, że nie. W końcu czemu miałabyś go odebrać? Jednak o dziwo GD był nieustępliwy. Zadzwonił ponownie. Tym razem zaczęłaś śpiewać ze swoim dzwonkiem. Było tak jeszcze kilka razy, aż w końcu zaczęło cię to denerwować. Chciałaś wyłączyć telefon, ale postanowiłaś, że odbierzesz, skoro tyle razy się próbował się dodzwonić.
- Oo, ____? - był pijany.
- A kogo się spodziewałeś? - zapytałaś oschle.
- _____~ - był naprawdę pijany. - Przyjdź do mnie.
- Zapomnij. - miałaś zamiar już się rozłączyć.
- _____, proszę... - on płakał? - Ja tak nie umiem... 

      Zaczęłaś zastanawiać się ile wypił. Przeklęłaś się w myślach.
- Gdzie jesteś? - zapytałaś.
- Przyjdziesz? - nagle jakby rozpromieniał.
- Gdzie jesteś? - zapytałaś ponownie.
- W domu. - odparł.
- Przyjdę. - powiedziałaś. - Masz nigdzie nie wychodzić, bo szukać cię nie będę. - rozłączyłaś się.
       Ubrałaś się i pojechałaś do mieszkania Ji Young'a. Weszłaś bez pukania. Od razu zrozumiałaś, że coś jest nie tak. Skierowałaś się do salonu. No co prawda siedział tam G-Dragon, ale na pewno nie w takim stanie w jakim myślałaś. Wcale nie był pijany...
- Wychodzę. - odparłaś wkurzona i ruszyłaś w stronę wyjścia, ale blondyn zagrodził ci drogę.
- _____... - zaczął. - Musiałem udawać, że jestem pijany. Inaczej byś nie przyszła.
- Więc wykorzystujesz przeciwko mnie fakt, że, mimo wszystko, potrafię się o ciebie martwić. - spojrzałaś mu w oczy.
- To nie tak... - wydawał się być smutny.
       Tak, wydawał. Nie zapominajmy, że Kwon Ji Young jest genialnym aktorem.
- Skończ. - odparłaś. - Daj mi wyjść. - próbowałaś go minąć.
- Nie, nie dam. Nigdy więcej nie dam ci odejść. - powiedział i postawił krok w twoją stronę.
       Ty cofnęłaś się i tak w kółko, dopóki na przeszkodzie nie stanęła ci ściana. GD oparł ręce po obu stronach twojej głowy i zbliżył. Twoja twarz automatycznie zapłonęła. Odwróciłaś wzrok.
- Patrz na mnie. - nakazał, ale nie wykonałaś jego polecenia.
- Odsuń się. - powiedziałaś.
- Zapomnij. - odparł, na przekór tobie, zbliżając się. - Spójrz na mnie.
- Nie chcę.
       Jedną dłonią chwycił twój podbródek i skazał na kontakt wzrokowy. Był zbyt blisko.
- Czemu mi to robisz? - zapytałaś, patrząc mu w oczy.
- To twoja wina. - odparł.
       Posłałaś mu nierozumiejące spojrzenie.
- Kiedy zrozumiałem, że coś do mnie czujesz, w mojej głowie pojawiła się pustka. Nie miałem pojęcia jak mam się zachować i zachowałem się jak totalny kretyn. Później zrozumiałem, że ciebie nie będzie już przy mnie i zacząłem spotykać się z innymi myśląc, że któraś mi ciebie zastąpi. Jednak tak nie było. Brakowało mi ciebie, myślałem o tobie cały czas. Nie potrafiłem skupić się na niczym innym. - powiedział. - Dopiero kiedy cię straciłem, zrozumiałem, że cię potrzebuję. Że chyba coś do ciebie czuję.
- Chyba?
- Właśnie zostałem upewniony w tym uczuciu. - odparł i zbliżył się bardziej.
       Czułaś się, jakby twoje serce miało zaraz wyskoczyć. Ji Young ujął twoją dłoń i przyłożył do swojego serca, które również nie było spokojne.
- Kocham cię, _____. - odparł czule. - Przepraszam za bycie takim idiotą. Wiem, że nie zasługuję na drugą szansę, ale jeśli mi ją dasz, obiecuję, że na pewno nie zostanie zmarnowana.
       Byłaś na niego zła, ale nie potrafiłaś ciągnąć tego dalej. To co do niego czułaś było po prostu zbyt silne.
- A co ja będę z tego miała? - zapytałaś.
- Ja nie wystarczę? - zapytał, lekko zaniepokojony.
- No nie wiem... - zaczęłaś. - Może wystarczysz.
       Ji Young uśmiechnął się szeroko. Przybliżył się i miał zamiar cię pocałować, ale się zatrzymał.
- Mogę? - znacząco spojrzał na twoje usta.
       Uśmiechnęłaś się lekko, a po chwili poczułaś jego ciepłe wargi na swoich. 


       Może dawanie drugiej szansy nie zawsze wychodzi na dobre, ale ważne, że tobie się udało. Dzięki temu, że wybaczyłaś GD teraz byłaś szczęśliwa i miałaś go tylko dla siebie. Nie miałaś na co narzekać, bo twój chłopak naprawdę o ciebie dbał.







____________________________
Annyeong~!
No i jest scenario z G-Dragon'em. Mam nadzieję, że mnie nie zabijesz za zepsucie go, Kyane... ^-^" Wyszedł trochę krótszy niż myślałam, no ale cóż... Zaczęłyśmy coś pisać z D.O, ale jest to cięższe niż zakładałam, tak więc zajmie trochę więcej czasu. Na szczęście wena mnie nie opuszcza :) Kang Jun'em również zajmiemy się już na dniach :> Co by tu jeszcze... Aa, kolejka tak jak obiecałam otwarta, tak więc, liczę na wasze zamówienia. Limit sięga dwóch scenariuszy ^-^ 
        ~YooRa      

wtorek, 12 sierpnia 2014

Rap Monster (BTS) - Debiut




Scenario z Rap Mon'em ^-^


       Wstałaś wściekła.  Była sobota, siódma rano, a ktoś tak uporczywie ściąga cię z łóżka. Chciałaś zabić owego ktosia, ale szybko zmieniłaś zdanie. Dzwonił bowiem twój kuzyn - Park Jimin. Mimo, że byłaś Polką miałaś również korzenie w Korei.
- Oppa! - krzyknęłaś uradowana.
- Cześć_____! Co tam u ciebie? - zapytał wesoło chłopak.
- Mniejsza ze mną, gadaj co u ciebie. Dawno się nie odzywałeś. - powiedziałaś oskarżycielskim tonem.
- Wybacz, wybacz. Nie miałem zbyt dużo czasu. Ćwiczyliśmy i tym podobne...-przeciągnął zadowolony.
Wiedziałaś, że coś się stało. Znałaś go bardzo dobrze.
- Gadaj. - nakazałaś.
- Zawsze mnie przejrzysz, co nie? - zaśmiał się.
- Oppa... - jęknęłaś.
Nie lubiłaś na nic czekać. Nie lubiłaś również, gdy Jimin zostawiał cię w tej niepewności. A on uwielbiał cię drażnić.
- Dobra, dobra. Jesteś pewna, że jesteś gotowa? -zapytał.
Przez coś takiego jeszcze bardziej się niecierpliwiłaś.
- Tak, jestem. Mów. - popędziłaś go.
- Zadebiutuję w zespole. - odparł, a ciebie zatkało.
Wiedziałaś, że to było jego marzenie. Trzymałaś za niego kciuki. Skakałaś, jak pięciolatka gdy dowiedziałaś się, że został trainee. Wspierałaś go w każdy możliwy sposób. Na początku często do siebie dzwoniliście, ale potem jego trenigi zaczęły zajmować więcej czasu i kontakt się urwał. Nie miałaś mu tego za złe.
- T-Tak szybko? - po chwili wydukałaś. - Przecież to dopiero rok. - stwierdziłaś.
- Wiem, wiem. Ale akurat tak jakoś wyszło. - normalnie słyszałaś, że się uśmiecha. 
- Gartuluję! - uśmiechnęłaś się chyba najszerzej, jak mogłaś.
- Ale to nie wszystko. - dodał po chwili.
- Co? - zaciekawił cię.
- Co byś powiedziała, na przyjazd do nas? - zapytał.
- Do was? Czyli, że do Korei? - nie dowierzałaś.
- Mmhmm. Chciałabyś? - zadał ponownie pytanie.
- Poważnie?! - twój głos przybrał głośniejszy ton.
- Yhym. - mruknął, a tobie zachciało się skakać z radości.
Po chwili jednak entuzjazm trochę opadł.
- A co ze szkołą? A rodzice? Nie będę mogła... - było słychać smutek w twoim głosie.
- Ciocia z wujkiem nie mają nic przeciwko, a rok szkolny u ciebie i tak się kończy. - stwierdził.
- Ciocia z wujkiem... Czyli rodzice już wiedzą? - zapytałam.
- Yhym, od wczoraj. - odpowiedział.
- Czemu ja dowiaduję się ostatnia, oppa? - powrócił oskarżycielski ton.
- Chciałem zrobić ci niespodziankę. - powiedział słodko. - To przyjedziesz?
- No nie wiem, zastanowię się. - przybrałaś obojętny ton, na który Jimin zawsze się nabierał.
- Nie chcesz? - zapytał ze smutkiem w głosie. 
- Chcę. - odparłaś. - Dawno się nie widzieliśmy.
- Stęskniłaś się za mną? - zapytał z nutką nadziei w głosie. - Ja za tobą bardzo.
- Może. - powiedziałaś chichocząc.
- Dobra, ja kończę. Jeszcze będę dzwonił. Pa pa! - pożegnał się wesołym głosem.
- Pa, oppa. - zrobiłaś to samo, po czym rozłączyłaś się.
Opadłaś na łóżko twarzą do dołu. Uśmiechnęłaś się. Bardzo cieszyłaś się na tą podróż.

Tydzień później stałaś na lotnisku, oczekując na kuzyna, który miał cię odebrać. Usiadłaś na jednej z wolnych ławek. Rozglądałaś się w okół. Miałaś nadzieję, że Jimin zjawi się szybko...Jednak to nie on przyszedł cię odebrać. Zamiast niego pojawił się wysoki brunet z okularami przeciwsłonecznymi na nosie.
- ______? - zapytał, przyglądając ci się.
Skinęłaś głową.
- Jestem Kim Namjoon albo, jak wolisz Rap Monster, i również jestem członkiem zespołu. Dokładniej liderem. - przedstawił się.
Uśmiechnęłaś się. 
Pasował na lidera. Byłaś ciekawa kim właśnie będzie osoba prowadząca cały zespół. Przez chwilę przeleciało ci przez głowę, że może Jimin, ale potem doszłaś do wniosku, że byłoby to niemożliwe. Nie potrafiłabyś sobie wyobrazić go jako lidera. Pewnie przez tą jego osobowość, która za każdym razem cię rozbrajała.
- Jimin miał cię odebrać, ale później doszedł do wniosku, że musi wszystko przygotować na twój przyjazd. - wyjaśnił. - Mam nadzieję, że nie czekasz za długo?
- Nie. Kilka minut temu wylądowaliśmy. - odpowiedziałam.
- To dobrze. Więc... Jedziemy? - zapytał, uśmiechając się lekko.
- Mmhmm. - mruknęłaś i ruszyliście.
Po niedługiej jeździe dotarliście na miejsce. Wyszłaś niepewnie z samochodu i przyjrzałaś się blokowi. 
- Idziemy? - usłyszałaś głos Rap Monster'a, który stał przy tobie z twoją walizką.
Spojrzałaś na nią.
- Ja mogę sama... - przerwał ci.
- Co to to nie. - uśmiechnął się lekko. - Chodź, muszą już czekać.
Powiedział i ruszył naprzód. Ty zrobiłaś to samo. Po niedługim czasie znaleźliście się wewnątrz dormy. Tam czekała cię, można powiedzieć miła, niespodzianka. Wszyscy bardzo chcieli cię poznać.
- _____! - usłyszałaś głos Jimin'a, który od razu rzucił się na ciebie.
Odwzajemniłaś jego uścisk.
- Też się cieszę, że cię widzę, oppa. - uśmiechnęłaś się promiennie.
- Dobra, dobra. Koniec klejenia się do siebie. - powiedział, któryś z chłopaków, a my wykonaliśmy polecenie.
 - Teraz moja kolej. - rzucił się na mnie właśnie ten, który kazał nam się odsunąć.- Jestem V. - przedstawił się, a reszta go ode mnie odciągała.
Jimin uwiesił na mnie swoje ramię i z uśmiechem zaczął przedstawiać resztę. Czułaś się wtedy trochę skrępowana. Mimo wszystko nagle otaczało cię siedmu chłopaków. No, sześciu. Jimin się dla ciebie nie liczył, bo był twoim kuzynem.

Zaśmiałaś się. Nie wierzyłaś, że naprawdę odczuwałaś przy nich coś takiego. Co prawda od twojego przyjazdu minęły dwa tygodnie, ale zdążyłaś się z nimi zaprzyjaźnić.
Siedziałaś właśnie na kanapie i skakałaś po kanałach, szukając czegoś co przykułoby twoją uwagę.Niestety nic takiego nie chciało się pojawić. Zespół wyszedł gdzieś i zostałaś tylko z Jungkook'iem.
- Noona, już od godziny przełączasz z kanału na kanał. Masz zamiar obejrzeć coś konkretnego? - zapytał maknae, który również był już znudzony.
- Nie bardzo. - odparłaś.
- Nudzi mi się. - stwierdził maknae.
- Mi też. - dołączyłaś się do niego.
- A czy kiedykolwiek wam się nie nudziło? - usłyszeliście czyjś głos.
Nie musiałaś się długo zastanawiać, do kogo należał. Rap Monster, jego głos potrafiłabyś rozpoznać chyba wszędzie. Teraz bardzo cieszyłaś się, że jest z tobą Jungkook. Nie wiedziałaś, jak miałabyś się zachować, gdyby maknae z tobą nie było.
Prawdy od siebie odrzucić nie mogłaś. Poczułaś coś do lidera. Reszta chłopaków, była dla ciebie przyjaciółmi, ale jeśli chodziło o Rap Mon'a, wiedziałaś, że jest inaczej.
- Gdzie byłeś? - zapytał maknae.
- Musiałem wyjść na chwilę do wytwórni. - odparł i usiadł na fotelu obok kanapy. - Co robicie?
- Nudzimy się. - odpowiedział Jungkook.
- Interesujące zajęcie. - mruknął lider.
- Wychodzę. -  oznajmił maknae, wstając nagle.
- Gdzie? - wyrwałaś się, lekko spanikowana.
Zawsze unikałaś sytuacji sam na sam z liderem. Nie potrafiłabyś się normalnie zachowywać. Najlepsze było to, że maknae o tym wiedział. Byliście w podobnym wieku, nawet jeśli byłaś trochę starsza. Zorientował się o twoich uczuciach do Namjoon'a naprawdę szybko. I od tamtego momentu ciągle namawiał cię do wyznania liderowi prawdy.
Spojrzałaś na czarnowłosego błagalnie. Jednak on uśmiechnął się przepraszająco.
- Potrenować. Jestem pewny, że znajdę tam, któregoś z hyung'ów. - stwierdził.
Kilka minut później wyszedł. Naprawdę miałaś ochotę go zabić. Między wami nastąpiła niezręczna cisza.
- Chcesz gdzieś wyjść... Może? - zapytał, patrząc na ciebie niepewnie.
I co niby mam mu odpowiedzieć?
- Mmhmm. - mruknęłaś. - Masz jakieś pomysły? - zapytałaś.
Na szczęście twoja gra aktorska była na najwyższym poziomie.
- Na pewno coś lepszego od siedzenia tutaj. - odparł, uśmiechając się lekko.
- Okay. Tylko jeszcze pójdę do toalety. - wyszłaś szybko z pomieszczenia.
Skierowałaś się do łazienki i szybko się z niej zamknęłaś. Obmyłaś twarz wodą. Byłaś czerwona. Dobrze, że szybko przyszłaś do łazienki. Przynajmniej Rap Monster nie zauważył wyrazu twojej twarzy. Po chwili wróciłaś i wyszliście. Spacerowaliście po ulicach miasta. Było to o wiele lepsze niż nudzenie się w domu. W dodatku byłaś z Rap Mon'em, mimo wszystko cieszyłaś się z jego obecności. Mogłaś spędzić z nim trochę czasu.
"Staliście" przed pasami, oczekując zielonego światła. "Staliście" czyt. wszyscy stali, a ty ruszyłaś przed siebie prosto pod koła jadącego samochodu. Na szczęście lider zdążył pociągnąć cię w tył, dzięki czemu nie wylądowałaś pod kołami...  A na Rap Monsterze. Mimo wcześniejszej sytuacji zagrożenia życia, teraz miałaś w głowie tylko ciało chłopaka, które przylegało do twojego. Na dodatek mocno cię obejmował, co jeszcze bardziej ograniczyło kontakt ze światem zewnętrznym.
- ______, czy ty w ogóle myślisz?! A może jesteś ślepa?! - wyrwał cię z zamyślenia wkurzony głos chłopaka.
Zrobiłaś się jeszcze bardziej czerwona. No cóż, twoja gra aktorska chyba osiągnęła jakiegoś rodzaju limit.
- Prze...Przepraszam. - wydukałaś.
Lider westchnął.
- Nie przepraszaj. - odparł, wstając wraz z tobą.
Puścił cię, a ty zapragnęłaś jego ponownego uścisku.
- Nie powinienem na ciebie krzyczeć... To...
- To nic. Często zdarzają mi się podobne wypadki i przyzwyczaiłam się. - uśmiechnęłaś się niepewnie.
- Tak, tak. - odwzajemnił twój gest, czochrając cię po włosach.
Po chwili spoważniał.
- Taka jesteś lepsza, nie musisz przy mnie udawać. - stwierdził.
Wyglądał jednak jakby powiedział coś czego nie powinien. Nie byłaś pewna dlaczego, ale wolałaś udawać, że nic nie słyszałaś.
Po kilkunastu minutach wróciliście do dormy.

Przeciągnęłaś się w łóżku. Minęły dwa dni od twojego wypadku z Rap Monster'em. Prychnęłaś, przypominając sobie owy dzień. Obróciłaś się na bok, po czym dostałaś zawału i spadłaś z łóżka.
- Oppa! - ryknęłaś, na wijącego się ze śmiechu, Jimina.
- Nie widziałaś... swojej... miny. - ledwo wypowiedział te słowa.
Zacisnęłaś zęby, po czym zepchnęłaś go z łóżka.
- Jaka energiczna. Tylko go nie uszkodź. - usłyszałaś, śmiejącego się, lidera.
Spojrzałaś w stronę drzwi, w których stał chłopak. Chwilę później jednak sobie poszedł.
- _______, zrobisz coś dla mnie? - zapytał Jimin, opierając się o ciebie.
-  Jestem śpiąca, daj mi spać. - oznajmiłaś i ruszyłaś w stronę łóżka.
- O, nie, nie, nie. - zniknął ci grunt pod stopami.
Pisnęłaś cicho. Wisiałaś teraz na ramieniu Jimina.
- Oppa! - jęknęłaś.
- Słucham? - nawet w jego głosie było słychać, że się uśmiecha.
- P...Postaw mnie. - wyjąkałaś.
Wiedziałaś, że teraz zacznie się szantaż.
- Nie wiem, czy mi się to opłaca. - zaczął.
- Co mam zrobić? - zapytałaś.
Zaśmiał się cicho i wyniósł cię z pokoju. Po chwili znaleźliście się w salonie. Chłopak rzucił cię na kanapę, na której na szczęście nikogo nie było.
- Wie ktoś, ile dostanę za zabójstwo z premedytacją? - zapytałaś wkurzona, a odpowiedział ci śmiech całej siódemki.
- Dobra, a tak na poważnie, to po co mnie tu przywlekłeś, oppa? - zapytałaś Jimina.
Uśmiechnął się podstępnie i podszedł do siedzącego na podłodze Sugi. Przeglądał jakieś płyty.
- Zobaczysz. - powiedział z dziwnym uśmieszkiem.
- Co oni odwalają? - zapytałaś maknae.
- Będziemy coś oglądać. Tyle wiem. - odparł, wzruszając ramionami. Chyba nie był w humorze.
- Dużo. - jęknęłaś.
- Może powiecie co oglądamy? - zapytał lider, który usiadł obok ciebie.
- Coś bardzo interesującego. Spodoba ci się, _____. - i znowu ten głupi uśmieszek.
- Oppa... - jęknęłaś ponownie.
- Okay. Idę po przekąski z kuchni, a ty już włączaj. - polecił Suga, Jimin'owi.
Po chwili wszyscy siedzieliśmy w ciszy, jedząc i oglądając film. Tytuł wydał ci się znajomy, ale nie rozpoznałaś go od razu. Dopiero po jednej z "ciekawszych scen" zrozumiałaś co to za film. Był to jeden z horrorów, które Jimin uwielbiał ci puszczać. Sama nie wiedziałaś czemu nie rozpoznałaś tego filmu na początku. Ale to chyba przez osobę, która siedziała obok ciebie.
Wystraszona wtuliłaś się w Rap Mon'a, siedzącego przy tobie. Było ciemno, a ty nie wydałaś w siebie żadnego pisku ani nic w tym stylu, więc nikt tego nie zauważył, bo wszyscy w skupieniu oglądali film. Nikt oprócz lidera, rzecz jasna.
Orientując się, co robisz, chciałaś się odsunąć, ale... Ku twojemu zdziwieniu lider objął cię mocno.
- Nie musisz się bać. - wyszeptał ci do ucha.
Jego ton zawierał w sobie dużo czułości. Przez całą tą sytuację twoje serce zaczęło bić szybciej.Odsunęłaś się od niego, przesuwając się na drugi koniec kanapy. Wiedziałaś, że nie możesz pozwalać sobie na coś takiego, jak przed chwilą. Nic nie zmieniało fakt, że ci się to podobało. Wiedziałaś, że nic do ciebie nie czuje i robi to z grzeczności, więc zgadzanie się na to raniło by cię jeszcze bardziej.
Wstałaś bezszelestnie i udałaś się do swojego pokoju. Usiadłaś na łóżko, potem krążyłaś po pomieszczeniu, aż w końcu stałaś przed oknem i wpatrywałaś się w księżyc. Usłyszałaś ciche pukanie, a po chwili ktoś wszedł do pokoju. Odwróciłaś się i zauważyłaś Namjoon'a.  Szybko skierowałaś wzrok z powrotem na okno. Podszedł do ciebie.
- Spójrz na mnie. - polecił.
- Nie chcę. - odparłaś szybko.
- Spójrz na mnie. - polecił po raz kolejny ze spokojem.
- Nie chcę. - powtórzyłaś.
- Dobrze. W takim razie powiedz mi czemu się tak zachowujesz? - zapytał.
- Zachowuję się normalnie. - mimo tego, jak dobrze potrafiłaś grać, głos ci zadrżał.
- Nie. Przynajmniej nie w stosunku do mnie. - odparł.
- Zachowuję się normalnie. Nie wiem o co ci chodzi. - powiedziałaś i chciałaś go wyminąć, ale złapał cię za rękę.
Zatrzymałaś się. Poczułaś, że twoja robi się czerwona.
- P-Puść mnie. - zająknęłaś się.
- Nie chcę. - ścisnął twoją dłoń mocniej.
- Puść. - powtórzyłaś.
- Nie chcę. - przedrzeźniał cię?
Przyciągnął cię do siebie i przytulił mocno. Nie wiedziałaś, co masz zrobić. Chciałaś go od siebie odepchnąć, ale był silniejszy.
- Pu-Puść...- powiedziałaś.
- Nie puszczę. - odparł.
- Ja nie chcę... Nie chcę, żebyś się tak zachowywał nic do mnie nie czując... - wypaliłaś, robiąc się jeszcze bardziej czerwona.
Zanim jednak zdążyłaś się z tego wytłumaczyć, Rap Mon zaczął mówić.
- Kto powiedział, że nic do ciebie nie czuję? - zapytał.
- Bo nie czujesz... - odparłaś cicho.
- Więc wiesz lepiej ode mnie? - zapytał ponownie, odsuwając cię trochę od siebie i patrząc ci w oczy.
Spuściłaś wzrok, jednak lider uniósł twój podbródek i tym samym skazał cię na kontakt wzrokowy. Czułaś jedynie, jak z chwili na chwilę stajesz się coraz to bardziej czerwona.
- Kocham cię. - wypowiedział i puścił cię, odsuwając się kawałek, jakby czekał na twoją reakcję.
- Mówiłeś... że mnie nie puścisz... - powiedziałaś bardzo cicho.
Zauważyłaś jedynie szeroki uśmiech chłopaka, bo czym wylądowałaś w jego ramionach. Uśmiechnęłaś się lekko i wtuliłaś się w niego. Spojrzeliście na siebie. Powoli zaczęliście się zbliżać. Wasze usta dzieliły milimetry. Czułaś jego oddech...
- Gołąbeczki! Publiczność wam nie przeszkadza? - usłyszeliście głos Jimin'a i odsunęliście się od siebie w szybkim tempie.
Przed wami bowiem stała cała szóstka, która patrzyła na was, jakby oglądali jakiś film.

        Tydzień później BTS (bo tak się zwali) mieli debiut, a po kolejnym, ty musiałaś wracać do Polski.
Nigdy nie zapomnisz wakacji, które zmieniły całe twoje życie. W końcu nie każdy jest dziewczyną idola.


________________________________

Scenariusz jako taki, ale pisany o własnych siłach. ^-^ Mam nadzieję, że nie jest tak zły, jak ja sądzę xD Dobra, narzekać nie będę, ważne, że jest ;3
Tak jak wcześniej mówiłam, zamykam kolejkę na te trzy dni :( Przepraszam. Oby nikt nie był na nas zły ^-^"
Tkwię w nadziei, że przez te trzy dni uda mi się napisać choć jeden scenario z zamówienia :>

  ~YooRa       

niedziela, 3 sierpnia 2014

Suga (BTS) - Przyjaciel Brata

Annyeong~!
Zaczynając od początku... To tak, bloga będziemy prowadziły w trójkę. Jest to nasz pierwszy blog ze scenariuszami i mamy nadzieję, że nam się uda ^-^ Nie przedłużając (bo nie chcę was zanudzać), pierwszy scenariusz :> Został on napisany wraz z Candrą :D

Suga dla MiLi *-* Tak jak chciałaś wstawiam twoje imię ^-^


____________________________________________________________

      Siedziałaś w domu. Była godzina 21, ale temperatura w pokoju była nie do wytrzymania. Zresztą nie tylko w twoim pokoju, wszędzie było gorąco. Dobra, czerwiec, początek lata, ale nie przesadzajmy. Dodatkowo miałaś wyjątkowo zły humor, więc wszystko stawało się uciążliwe i denerwujące.
      Po raz kolejny tego dnia postanowiłaś się przebrać, w coś w czym nie byłoby ci aż tak gorąco. Gdy już to zrobiłaś, zeszłaś na dół, do salonu. Włączyłaś telewizor, rozwalając się na kanapie w zamiarze znalezienie czegoś, co pomogłoby ci się trochę rozluźnić. Skakałaś po kanałach przez dłuższy czas, bo oczywiście niczego takie nie mogłaś znaleźć, co również cię zdenerwowało. Usłyszałaś dźwięk otwieranych drzwi i powędrowałaś wzrokiem w ich stronę. Zauważyłaś w nich swojego brata, Jung Woo, w towarzystwie jakiegoś chłopaka. Zapewne jego kumpla.
- Cześć mała. - brat zawsze się tak do ciebie zwracał i nie interesował go fakt, że już wcale taka mała nie byłaś.
- Yah! Oppa! Ile razy mam ci to powtarzać, żeby do ciebie w końcu dotarło? Nie jestem mała, nie mam pięciu lat. - powiedziałaś oburzona.
- Jesteś i zawsze będziesz, nic tego nie zmieni. - uśmiechnął się.
      Uwielbiał cię drażnić i doskonale wiedział, że idzie mu to świetnie. Prychnęłaś jedynie.
- Tak w ogóle. Mała to Suga, Suga to Mała. - przedstawił was sobie, jeśli można było to tak nazwać.
- Nie jestem "Mała". Mam imię. - warknęłaś w stronę brata. - Jestem MiLi.
- Min Yoon Gi, ale wolę Suga. - odparł, przyglądając ci się uważniej.
      po chwili dostał kuksańca w bok.
- Nawet tak na nią nie patrz. - powiedział ostrzegająco Jung Woo.
- Ale ja przecież nie... - zaczął Suga.
- Zapomnij. - twój brat, zaczął ciągnął chłopaka, który ciągle patrzył w twoją stronę.
      Wydawało ci się, że puścił ci oczko, ale od razu odtrąciłaś od siebie tę myśl. Zaczynam myśleć jak desperatka. Przyjaciel brata, który na mnie leci, hahahaha.
      Z powrotem usiadłaś na kanapie i wróciłaś do skakania po kanałach. Po chwili jednak całkowicie ci się to znudziło i wróciłaś do swojego pokoju. Położyłaś się i szybko zasnęłaś.


      Wstałaś dość wcześnie. Po jako takim ogarnięciu się, zeszłaś na dół. Ku twojemu zdziwieniu siedział tam, wczoraj poznany, Suga.
- Hej... - przywitałaś się z nim lekko zdziwiona.
- Cześć. - odpowiedział.
- Gdzie oppa? - zapytałaś, zauważając że go nie ma.
- Wyszedł do sklepu. - odparł.
- Mmhmm. - mruknęłaś i skierowałaś się w stronę lodówki.
    
Zauważyłaś kątem oka, że Suga śledzi cię wzrokiem.
- Ile masz lat? - zapytał nagle.
- Szesnaście. Czemu pytasz? - spojrzałaś na niego pytająco.
- A z ciekawości. - odparł.
Twój brat właśnie wrócił.
- Wstałaś? - zapytał, patrząc na ciebie.
- Przed sekundą. - mruknęłaś.
- Co chcecie do jedzenia? - spojrzał na was.
- Cokolwiek. - odparłaś.
- Jestem za ty samym. - dodał Suga.
- Nic nie idzie się od was dowiedzieć. - skapitulował Jung Woo.
- Może płatki? - zaproponowałaś.
- Okay. - uśmiechnął się, wiedząc co przyrządzić.
Zrobił śniadanie. Po zjedzeniu posiłku mieli wyjść. Twój brat musiał wrócić po coś do pokoju, więc znów zostałaś sama z Sugą. Czułaś się mega dziwnie w jego towarzystwie.
- Jesteś spięta. - zauważył.
- Zawsze taka jestem. - skłamałaś.
- Dlaczego? - zapytał.
- Tak mam. - odparłaś.
- Dlaczego? - zadał ponownie to samo pytanie.
- Bo tak. - zabrakło ci odpowiedzi.
- Dlaczego? - zbliżył się do ciebie.
- B... Bo...- odsunęłaś się.
Na twojej drodze stanęła jednak ściana. Przywarłaś do niej.
- Bo?
- B...Bo...Bo... - jąkałaś się, jak głupia.
- Bo? Kontynuuj, jestem ciekaw. - szepnął ci do ucha.
Przeszedł cię dreszcz.
Usłyszeliście kroki. Suga w szybkim tempie odsunął się od ciebie.
- Dobra, możemy iść. - oznajmił brat. - Trzymaj się mała. Rodzice będą wieczorem. - zwrócił się do ciebie.
- Yhym. - mruknęłaś w szoku, patrząc jak wychodzą.
Odetchnęłaś z ulgą, opierając się o ścianę i zjeżdżając w dół.
- Co to miało być? - zapytałaś siebie.

~*~ 

      Ubierałaś właśnie szkolny mundurek. Miałaś na szczęście jeszcze dużo czasu, więc nie musiałaś się spieszyć. Denerwował cię fakt, że musisz nosić spódnicę. No, ale cóż regulaminowi sprzeciwić się nie mogłaś, jeśli nie chciałaś mieć problemów.
       Podeszłaś do lustra, poprawiłaś włosy i z torbą ruszyłaś na dół. Czekało na ciebie śniadanie przygotowane przez twoją mamę. Twoich rodziców jednak już nie było. Zjadłaś posiłek ze smakiem. Zabrałaś swoją torbę i wyszłaś z domu. Wpadłaś na kogoś. Podniosłaś głowę i zamarłaś.
- Hejka. - powiedział Suga z uśmiechem.
- H-H-Hej. - odpowiedziałaś.
- Jest Jung Woo? - zapytał.
- Raczej tak. - odparłaś niepewna. - Ale musisz sprawdzić.
- Spoko. Może zaczekasz na nas? Pójdziemy razem. - zaproponował.
- Co? Nie... Ja... Spóźnię się, pa. - minęłaś go.
- Szkoda. - usłyszałaś za sobą.
      Ruszyłaś w stronę szkoły prawie biegiem. Doszłaś do budynku zdyszana. Wpadłaś do szkoły i zaczęły się lekcje. Miałaś nadzieję, że miną ci szybko. Taa, miałaś ją dopóki twój brat nie wysłał ci sms'a, że przyjdzie cie odebrać... wraz z Sugą. Potem chciałaś, aby te lekcje trwały w nieskończoność. Na twoje nieszczęście skończyły się w ekspresowym tempie. Niechętnie wyszłaś z klasy, potem z budynku szkoły, a tuż przy bramie czekał na ciebie twój brat i jego towarzysz. Przeszło ci przez myśl, żeby powiedzieć, że masz zajęcia dodatkowe. Niestety twój brat wiedział zbyt dużo o twoim szkolnym życiu oraz o tym, że w szkole nie ma nic co by cię zainteresowało.
      Szłaś powoli, starając się coś wymyślić. Zawsze miałaś pełno pomysłów i na zawołanie potrafiłaś wymyślać wymówki, więc czemu akurat teraz nie mogło nic przyjść ci do głowy?
Po chwili stałaś już przy nich.
- Co jest mała? - zapytał brat, mierzwiąc twoje włosy.
- Nic. - powiedziałaś cicho.
- Na pewno? - tym razem usłyszałaś głos Sugi.
- Na pewno. - odpowiedziałaś.
- Okay, skoro tak twierdzisz. - uśmiechnął się. - Zaraz wracam. - powiedział brat i ruszył w stronę szkolnego budynku.
- Po co? - zapytałaś.
- Przywitać się z kimś. - odpowiedział i odszedł.
- Ale... Ale... Ale...- zacięłaś się.
Jednak Jung Woo już nie było.
- Na pewno wszystko okay? Dziwnie się zachowujesz. - stwierdził Suga.
- N... Na pewno. - wydukałaś, rumieniąc się.
- Jesteś czerwona. - odparł i dotknął twojego czoła.
      Zrobiłaś się jeszcze bardziej czerwona i odrzuciłaś jego rękę. Patrzył na ciebie zdziwiony. Nie mogłaś nic wydusić. Spuściłaś wzrok. Suga również nic nie powiedział. Do powrotu Jung Woo, między wami panowała cisza.
- A wy co tak cicho? - zapytał wesoło, uśmiechając się.
      Nikt mu nie odpowiedział.

     Od tamtego wydarzenia Suga trzymał się do ciebie z dystansem. Pasowało ci to, w końcu miałaś spokój.
- Cześć. - rzuciłaś, wchodząc do pokoju brata.
      Niestety to nie brata tam zastałaś. Twój entuzjazm opadł.
- Gdzie Jung Woo oppa? - zapytałaś.
- Wyszedł. - odparł, nie patrząc na ciebie.
- Aha. - mruknęłaś i skierowałaś się do wyjścia.
- Czekaj. - zatrzymał cię.
- Co jest? - zapytałaś, odwracając się.
       Zdziwiłaś się, gdy zobaczyłaś, że nie dzieli was taka odległość, jakiej się spodziewałaś. Stał tuż przy tobie. Podniosłaś głowę, dzięki czemu teraz patrzyłaś mu prosto w oczy. Nerwowo przełknęłaś ślinę. Jego oczy były jakby smutne. Zrobiło ci się go żal. Zapragnęłaś go dotknąć. Uniosłaś dłoń i położyłaś ją na jego policzku. Pogłaskałaś go po nim delikatnie. Zorientowałaś się co robisz, dopiero, gdy poczułaś jego dłoń na swojej.
- Ja... Przepraszam... Nie powinnam. - wydusiłaś, zabierając dłoń.
- Nie... To... - chciał coś powiedzieć, ale twój brat wam przeszkodził.
- Co jest mała? Potrzebujesz czegoś? - zapytał, widząc cię siedzącą na łóżku.
      Pierwsza czynność, o której pomyślałaś gdy usłyszałaś kroki swojego brata, to właśnie odsunięcie się od chłopaka i siad na łóżku Jung Woo. Nie mogłaś przecież stać przy Yoon Gi'm w tak nie dwuznacznej sytuacji.
- Nie, właśnie wychodziłam. - ruszyłaś do drzwi.
       Minęłaś zdziwionego brata i pobiegłaś do swojego pokoju. Czerwona, jak zwykle... Rzuciłaś się na łóżko, zaraz po wejściu do pokoju. Zakryłaś twarz poduszką. Nie rozumiałaś czemu czułaś się tak dziwnie przy przyjacielu brata. No dobra, może miałaś mieszane uczucia przez jego zachowanie podczas pierwszego spotkania.
      Nie zauważyłaś kiedy zasnęłaś.

      Przez kilka kolejnych dni, zastanawiałaś się czemu Suga patrzył na ciebie takim wzrokiem. Starałaś się wyrzucić to z głowy, jednak wszystko ci to przypominało. Ten wyraz twarzy... Nie potrafiłaś go zapomnieć.
Tego dnia była sobota. W dresach, za dużej koszulce i szopie na głowie, zeszłaś na dół. Tam zastałaś swoich rodziców, rozmawiających z... Sugą. Chciałaś zapaść się pod ziemię.
- Cześć, kochanie. - przywitała się z tobą rodzicielka, która zauważyła cię jako pierwsza.
     Ojciec wraz z Sugą odwrócili się w twoją stronę. Boże nie...
- Wcześnie wstałaś. - odparł ojciec. - Chodź, mama zrobiła śniadanie.
       Podeszłaś od nich. Ze spuszczoną głową usiadłaś przy stole. Obok Sugi... Kątem oka zauważyłaś uśmiech na jego twarzy. Strzeliłaś buraka, po czym zajęłaś się posiłkiem.
- MiLi, wszystko w porządku? Jesteś cała czerwona. - zapytała z troską mama.
- Wsz... Wszystko okay. - odparłaś.
- Mmhmm. - mruknęła kobieta, znacząco patrząc na ciebie z uśmiechem.
     Załapała o co chodzi... świetnie. Będzie ciekawie...
      Jeżeli chodziło o twoją matkę to zawsze szybko potrafiła cię rozgryźć. W każdej sytuacji, wiedziała o co chodzi.
- Yoon Gi, masz dziewczynę? - zapytała kobieta.
      Zakrztusiłaś się. Automatycznie wszyscy skierowali wzrok na ciebie.
- Ostre. - skłamałaś szybko.
- Płatki? - ojciec spojrzał na ciebie zdziwiony.
      Spojrzałaś na swój posiłek. Fuck...
- Jakieś dziwne...- czerwona odsunęłaś od siebie miskę.
- Z pewnością. - stwierdziła, uśmiechająca się znacząco rodzicielka.
      Podeszłaś do lodówki po coś innego. Wyciągnęłaś wszystkie rzeczy, jakie były ci potrzebne do przyrządzenia kanapki. Twoi rodzice wyszli, żegnając się z tobą. Kroiłaś sobie wtedy paprykę. Oczywiście z twoim szczęściem, skaleczyłaś się.
- Cholercia... - jęknęłaś cicho.
- Co jest? - zapytał Suga, który odniósł swój talerz.
Spostrzegł co zrobiłaś. Szarpnął twoją rękę i włożył twój pod strumień wody.
- Powinnaś być ostrożniejsza. - skarcił cię.
- Ajć. - zapiekło cię.
Zakręcił wodę i wyciągnął twoją dłoń spod kranu.
- Boli. - powiedziałaś.
- Poczekaj chwilę. - odparł i wyszedł, by po chwili wrócić z apteczką.
- Ręka. - nakazał, wyciągając dłoń w twoją stronę.
- Tylko nie woda utleniona. - jęknęłaś, jak małe dziecko.
- Shh...- ujął twoją dłoń i lekko skropił zraniony palec.
      Syknęłaś z bólu i chciałaś wyrwać mu rękę, jednak chłopak był silniejszy. Wytrwałaś więc do końca zabiegu. Suga ujął twój obandażowany palec i ucałował go.
- Teraz już nie będzie boleć. - szepnął.
      Nie wiedziałaś, jak się zachować. Znów zrobiłaś się czerwona. Zabrałaś rękę i nawet nie spojrzałaś na niego wychodząc z pomieszczenia. Serce waliło ci, jak oszalałe. Zamknęłaś się w łazience. Siedziałaś w niej przez długi czas.
- MiLi, kotek, wyłaź z tej łazienki. Już wieczór. - usłyszałaś głos matki.
        Drgnęłaś. Siedziałam tu prawie cały dzień? Niemożliwe... A jednak...
        Otworzyłaś drzwi. Twoja mam stała przed nimi.
- Co to było? To przy śniadaniu? -zapytała, uśmiechając się znacząco.
- Nic. - odpowiedziałaś szybko.
- Taaak, na pewno. - zachichotała cicho.
- No tak. - usiłowałaś się bronić.
- Córcia, ile ja mam lat? Pięć czy dziesięć? - zapytała.
- Pięć. - odparłaś bez wahania, jakby to było oczywiste.
       Rodzicielka zaśmiała się.
- Dobra, dobra. - minęła cię, a ty poszłaś do swojego pokoju.
      Zrobiłam z siebie idiotkę.
      Westchnęłaś. Postanowiłaś się przewietrzyć. Ubrałaś się i zeszłaś na dół. Brat wraz z Sugą siedział w salonie. Wymknęłaś się po cichu. Odetchnęłaś z ulgą, gdy spostrzegłaś, że cię nie zauważyli. Wciągnęłaś powietrze i rozpoczęłaś swój spacer.
       Szłaś powoli przed siebie. Najpierw połaziłaś trochę po ulicach miasta. Jednak szybko ci się to znudziło i postanowiłaś udać się do swojego ulubionego parku. Zawsze tam chodziłaś. Lubiłaś je, bo było tam dość spokojnie, a zarazem ładnie. Szłaś sobie, dopóki nie zauważyłaś pewnej grupki nastolatków. Chciałaś się cofnąć, ale niestety pijane towarzystwo zdążyło cię zauważyć.
       Czemu ja mam takiego pecha?
       Zaczęłaś iść szybciej w nadziei, że dadzą sobie spokój. Na twoje nieszczęście tak się nie stało.
- Co tu robisz maleńka? - zapytał jeden z chłopaków.
       Chciałaś ponownie ruszyć, jednak złapał cię za nadgarstek.
- Jaka niemiła. Już chcesz nas zostawić? Zabawa się dopiero zaczyna. - stwierdził z uśmiechem na twarzy.
- Odwal się. - warknęłaś, usiłując wyrwać nadgarstek.
       Nie bardzo jednak ci to wychodziło. Po chwili chłopak ścisnął go jeszcze bardziej, a ciebie przysunął bliżej siebie.
- Puszczaj. - nakazałaś.
- Nie bądź taka. Zabawmy się. - odparł i zaczął się do ciebie jeszcze bardziej zbliżać.
        Odepchnęłaś go. Po chwili jednak zostałaś przytrzymana przez jego towarzyszy. Nie miałaś już jak się wyrwać. Trzymało cię czterech pijanych chłopaków, a w pobliżu nie było żadnych innych ludzi. Zacisnęłaś powieki, oczekując najgorszego.
- Puśćcie ją. - usłyszałaś znajomy głos.
       Otworzyłaś oczy i spojrzałaś w stronę głosu. Należał do nikogo innego, jak Sugi.
- Głusi jesteście? - zapytał groźno, zirytowany chłopak.
       Odpowiedział mu śmiech.
- Puśćcie ją! - powtórzył wkurzony.
- Bo co? - zapytał ten, który pierwszy cię zaczepił.
       Uśmiechał się. Jednak ten uśmieszek zszedł mu z twarzy, gdy został uderzony i leżał na ziemi.
- Bo to. - warknął w jego stronę. - Puścicie ją, czy nie? - teraz zwrócił się do reszty.
         Odsunęli się od ciebie w błyskawicznym tempie. Podnieśli swojego kolegę i odeszli. Suga podszedł do ciebie.
- Dz... Dziękuję. - wydukałaś, będąc jeszcze w szoku.
         Przyciągnął cię do siebie i objął. Wtuliłaś się w niego, ciągle trzęsąc się ze strachu.
- Nie bój się. - szepnął i pogłaskał cię po głowie.
- Oni... Oni... - nie potrafiłaś nic więcej wydusić.
- Shh...-objął cię mocniej. - Przy mnie nie musisz się już niczego bać.
        Przyległaś do niego. Naprawdę miałaś takie wrażenie. Uczucie, że on obroni cię przed wszystkim, cokolwiek by to było. Staliście tak dłuższą chwilę. Odsunęłaś się od niego powoli. Cały czas miałaś spuszczoną głowę. Nie chciałaś patrzeć mu w oczy.
- Od...Odprowadzisz mnie do domu? - zapytałaś cicho.
- To oczywiste. Nie puściłbym cię samej. - oznajmił.
       W ten sposób ruszyliście do twojego domu.
- Nie mów o niczym Jung Woo oppa. - odparłaś, gdy staliście przed drzwiami.
- Nic nie powiem. Obiecuję. - powiedział.
- Dziękuję... Za wszystko. - odarłaś nieśmiało.
- Nie ma za co. - rozczochrał ci grzywkę, uśmiechając się ciepło.
       Pokiwałaś twierdząco głową, po czym się pożegnaliście.



       Wstałaś dość późno. Przeciągnęłaś się. Tradycyjnie spadłaś z łóżka. Obolała poniosłaś się. Sprawdziłaś godzinę w telefonie, po czym poszłaś do łazienki. Ogarnęłaś się i zeszłaś na dół. W kuchni zauważyłaś gotującego brata.
- Rodziców nie ma? - zapytałaś lekko zdziwiona, siadając przy stole.
- Pojechali na zakupy. - odparł Jung Woo.
- Yhym. - mruknęłaś.
- Głodna? - zapytał.
- Bardzo. - stwierdziłaś uśmiechnięta.
- Yo. - do domu wbił Suga.
- Yo. - odpowiedział mu Jung Woo.
      Yoon Gi usiadł obok ciebie.
- Nie przywitasz się ze mną? - zapytał cicho.
- He... Hejka. - przywitałaś się ledwo słyszalnie.
       Uśmiechnął się.
- Dobra. Gotowe. - odparł brat.
- Dziękuję. - powiedziałaś i zaczęłaś jeść swój posiłek.
- Smacznego. - powiedział Suga.
- Dzięki. - wymamrotałaś z pełną buzią.
      Zaśmiał się cicho.
- Rodzice wrócą dopiero wieczorem. Masz zamiar gdzieś wychodzić, czy coś? - zapytał Jung Woo.
- Chyba nie. - odpowiedziałaś.
- Nie chcę zostawiać cię samej w domu. - stwierdził.
- Nie mam pięciu lat. - odparłaś.
- Wiem, ale rodzice znów będą się czepiać, że cię samą zostawiłem. - powiedział.
- To czemu nie pójdzie z nami? - zapytał Suga.
- A nie będzie ci przeszkadzać? - spojrzał na niego lekko zdziwiony.
- Nie, nie bardzo. - stwierdził uśmiechnięty.
- To nie jest dobry pomysł. Nie chcę wam zawadzać. - próbowałaś wybrnąć z tej sytuacji.
- Skoro nie będziesz przeszkadzać Yoongi'emu to idziesz z nami. - oznajmił brat.
- A...Ale... - chciałaś znaleźć jakiś argument.
- Koniec tematu. - stwierdził Jung Woo.
- To gdzie idziemy najpierw? - zapytał Suga.
- Zobaczy się. - odpowiedział brat.
- Pójdę się przebrać. - odparłaś i skierowałaś się na górę biegiem.
       Po chwili wróciłaś przebrana.
- Gotowa? - zapytał brat, sięgając po klucze od domu.
- Taa. - mruknęłaś i wyszłaś na dwór, gdzie czekał już Suga.
- To gdzie idziemy? - zapytałaś,
- Park rozrywki. - uśmiechnął się szyderczo.
- Nie. Tylko nie to. - jęknęłaś.
- No weź. Będzie fajnie. - odparł Jung Woo, zamykając drzwi.
- Tak. Na pewno. - stwierdziłaś.
        Ruszyliście do parku rozrywki. Wręcz skakałaś ze szczęścia. Było dużo ludzi. Nie lubiłaś tłumów, często się przez nie gubiłaś.
- Nie odchodź zbyt daleko mnie. - usłyszałaś po chwili głos Sugi.
       Wykonałaś jego polecenie. Szłaś naprawdę blisko niego.
- To na co najpierw? - zapytał brat, patrząc na ciebie znacząco.
- Nie, nie... Nie. Nawet o tym nie myśl. - wycofałaś się lekko.
- No chodź. Nie będzie tak źle. - odparł.
- Mmhmm. - mruknęłaś. - Za każdym razem tak mówisz, Czy kiedykolwiek udało ci się zaciągnąć mnie na to? - zapytałaś , wskazując na rollercoster.
- Oj no, nie bądź taka. Chodź. - powiedział słodkim głosem.
        Jego telefon zaczął dzwonić. Odszedł kawałek dalej, by móc cokolwiek usłyszeć. Po chwili wrócił.
- Ehh... Mój szef dzwonił. Jun Myeon zachorował i potrzebuje kogoś w zastępstwie. - powiedział.
- To wracamy? - zapytał Suga.
- Nie. Zostańcie. - odparł Jung Woo. - Pilnuj jej.- zwrócił się do przyjaciela.
- Sama dam sobie ra...
- Z pewnością. Tak jak... - zakryłaś mu usta dłonią. Incydent w parku miał zostać tylko pomiędzy waszą dwójką.
      Po chwili ją ściągnęłaś, lekko czerwona.
- Niech wam będzie. - odparłaś w geście kapitulacji.
       Jung Woo pożegnał się i poszedł.
- No to co robimy? - zapytał chłopak, stojąc przed tobą.
- Nie wiem. - wzruszyłaś ramionami.
- To może diabelskie młyn? - zaproponował.
- Możemy. - odparłaś.
       Uśmiechnął się, a już po chwili staliście w kolejce.
- Długa. - stwierdziłaś.
- Chodź. - chłopak złapał cię za rękę i pociągnął na przód.
- Yoo Mi. - uśmiechnął się słodko do dziewczyny wpuszczającej ludzi do środka. - Pamiętasz, że jesteś mi winna przysługę? - zapytał.
- Oberwiesz kiedyś. - odparła dziewczyna i wpuściła was.
- Yah! Czemu wchodzą bez kolejki?
- Co to ma niby być?
      Słychać było jakieś sprzeciwy. Min obrócił się i posłał im kolejny ze swoich słodkich uśmiechów. Prawie cała kolejka składała się z dziewczyn, więc to je uciszyło.
- Masz tłumy fanek. - powiedziałaś, jakby z zazdrością.
- Czyżbyś była zazdrosna? - zapytał z niemałym bananem na twarzy.
- Co? Nieee. - powiedziałaś szybko, za szybko.
       Odpowiedział ci śmiech. Wsiedliście do wagoniku. Każdy z nich był dość mały, więc siedzieliście blisko siebie. Nawet bardzo blisko. Chciałaś się odsunąć, ale nie miałaś gdzie. Byłaś już chyba maksymalnie czerwona. Kolejka ruszyła.
       Siedziałaś spięta jak cholera. Nie wiedziałaś, jak powinnaś się zachowywać. Dlatego też zaczęłaś bawić się włosami. Poczułaś na sobie spojrzenie Sugi.
- Jesteś czerwona. - stwierdził.
- Gorąco mi. - skłamałaś.
        Obrócił cię w swoją stronę. Przyłożył dłoń do twojego policzka. Zrobiłaś się jeszcze bardziej czerwona, o dziwo tak się dało.
- Gorąco ci? - zapytał, zbliżając się do twojej twarzy.
       Kiwnęłaś lekko głową.
       Zbliżył się jeszcze bardziej. Wasze twarze dzieliły milimetry. Nie wiedziałaś co zrobić. Spojrzałaś na jego usta. Ciągnęło cię do nich. Przełknęłaś ślinę. Przysunęłaś się trochę bliżej. Po chwili poczułaś przyjemne ciepło na swoich wargach. Mimo wszystko byłaś lekko zdziwiona, ale cieszyłaś się. Chwilę później odsunęliście się od siebie. Yoon Gi spojrzał na ciebie niepewnie. Uśmiechnęłaś się lekko. Odwzajemnił ten gest i przytulił cię mocno. Wtuliłaś się w niego.
- Kocham cię, MiLi. - szepnął cicho do twojego ucha.
- Ja... Chyba też. - odparłaś nieśmiało.
- Chyba? - zapytał, patrząc na ciebie uśmiechnięty.
       Kiwnęłaś głową twierdząco. Zaśmiał się cicho.
- Chcę to usłyszeć. - powiedział.
- Ko... Kocham cię. - powiedziałaś bardzo cicho.
       Suga uśmiechnął się i ucałował twoje czoło.

       I tak oto w ten sposób zaczęłaś spotykać się z Min Yoon Gi'm. To było coś niesamowitego. Jednak i tak nic nie przebije miny twojego brata, gdy się o was dowiedział.

~Yoo Ra

Obserwatorzy