wtorek, 29 grudnia 2015

Jungkook (BTS) - Level up, baby (1/2)



Dla Anonima


Zamknęłaś oczy. Całkowicie zignorowałaś Junga - ciężko było ci nazywać faceta zaledwie kilka lat od was starszego panem - oraz jego entuzjazm z jakim mówił o funkcjach liniowych, układach równań i... innych bzdurach.
Odchyliłaś się na krześle, wzdychając. Wyobraźnią była już sobota, a ty nad jeziorem, czułaś na swojej skórze leniwie błądzące promienie słońca, a do twoich nozdrzy docierał zapach słodkiej wody oraz niesamowicie świeżego powietrza. Wyciągałaś się na miękkim kocu odurzona spokojem i...
Huk rozległ się na twojej ławce. Z trzaskiem krzesła wróciłaś na ziemię. Dosłownie na ziemię.
- Och, wiem, że jest już piątek, _____, i że jest to wasza ostatnia lekcja, jednakże nie znaczy to, że nie możesz skupić się odrobinę na mnie i temacie. - westchnął Jung, mierzwiąc swoje czarne, idealnie ułożone, włosy.
Twój nowy matematyk był nowy w każdym możliwym tego słowa znaczeniu. Nie dalej jak tydzień temu przeprowadził się do twojego miasta wraz ze swoim młodszym bratem, Jungkookiem, który zajmował zaszczytne miejsce obok ciebie i właśnie niechętnie podawał ci dłoń. Zignorowałaś jego rękę i usiadłaś na swoim miejscu.
Jung Junghyun jak i Jung Jungkook byli do siebie uderzająco podobni. Te same kruczoczarne włosy, te same czarne oczy, ten sam uśmiech oraz wkurzająco nieskazitelna cera. Obydwaj mogli śmiało wystąpić w reklamie jakiegoś specyfiku. Wszyscy i tak kupiliby go tylko dla nich.
Bo przecież byli tak zabójczo przystojni - słowa innych. W twojej opinii obaj bracia wyglądali, jak dwa zbłąkane szczeniaki, szukające domu lub kogoś, kto by się nimi zaopiekował. Co również zrobiłaby każda laska w twojej szkole, a nawet poza nią pewnie również.
- Oczywiście. - mruknęłaś.
Jung spojrzał na ciebie twardo. Chyba stracił cały swój entuzjazm.
- Może podejdziesz do tablicy i rozwiążesz to zadanie?
Wymusiłaś na sobie niepewny uśmiech. Za nic tam nie pójdziesz.
- Może jednak spasuję. - odparłaś.
- Nalegam.
- Proszę pana... - prawie wyplułaś te słowa, siląc się na poprawny ton. Jung zaś spojrzał na ciebie jakby zdziwiony faktem, że zwróciłaś się do niego per pan. Już miał coś powiedzieć, jednak przerwał mu dzwonek. Posłałaś mu szeroki uśmiech, a on tylko mruknął coś pod nosem i wrócił do swojego biurka.
Spakowałaś się i praktycznie wybiegłaś z klasy. Tam czekała już na ciebie Maeri, twoja najlepsza przyjaciółka. Uśmiechnęła się do ciebie szeroko od razu i zaczęłyście rozmawiać o tym, co zabierzecie ze sobą na wypad w weekend.
Wszak ty, Maeri i kilku innych waszych znajomych, umówiliście się na wycieczkę nad najbliższe jezioro. Przeważył nad tą decyzją fakt, iż kuzyn Maeri miał tam domek letniskowy. Kiedy tylko to usłyszeliście, nie było się już nad czym zastanawiać. Wyjazd był dzisiaj wieczorem.
Jungkook minął waszą ekscytację z uniesionymi brwiami. Spojrzałaś na niego w chwili, a on odwrócił wzrok.
- On też jedzie. - poinformowała cię przyjaciółka.
- Kto? On? Jungkook?
- Cóż, Minhyuk mówił, że jest spoko i tym podobne, zaprosił go, ten się zgodził. Krótko, zwięźle i na temat. - ruszyłyście do szafek.
- Minhyuk powiedział, że on jest spoko? Serio?
Zmarszczyłaś nos. Han Minhyuk nie należał do osób, które mówią, że ktoś jest "spoko". Dla niego wszystko było nudne. Szkoła, książki, filmy, kluby, dziewczyny.
Nie, sorry. Maeri nie była dla niego nudna, ale wyjątkowo ciężko było mu się do tego przyznać. Siłą to z niego wyciągnęłaś. Dosłownie.
- Powtarzam, co słyszałam. - wzruszyła ramionami. - Ale mniejsza. Wpadniesz ze mną jeszcze do jednego sklepu? - kiedy poczuła na sobie twoje niedowierzające spojrzenie, szybko dodała:
- Przysięgam, jednego. Przysięgam, po jedną rzecz.
Pokręciłaś lekko głową rozbawiona.
- Ostatnio, kiedy tak mówiłaś obeszłyśmy całą galerię w tę i z powrotem z milionem toreb. - wypomniałaś jej.
- Ale teraz mówię poważnie.
- Ach, więc wtedy nie mówiłaś? - zmarszczyłaś nos.
- Cóż, no wiesz...
Teraz też wiesz.
- Zlinczują nas, jeśli nie pojawimy się o szóstej pod domem Minhyuka. - mruknęłaś.
- Ja ich zlinczuję. Mam tę moc, ____. - dała ci kuksańca w bok.
Parsknęłaś śmiechem. Okay, ma tę moc.


***

Spóźniłyście się, co było do przewidzenia, ale Minhyuk nie narzekał, kiedy Maeri wytłumaczyła mu, że musiała postarać się o cudny strój. Nie miał nic przeciwko. Pewnie nie miałby nic przeciwko również, gdyby od razu mu go zaprezentowała.
Była was ósemka, więc rozdzieliliście się na dwa samochody. Maeri uparła się, by jechać z tobą, to i Minhyuk również, ciągnąc za sobą Jungkooka. Usadowiłyście się na tyłach, kiedy chłopacy starali się dojść do porozumienia względem muzyki, którą puszczą.
Mieliście dwie godziny drogi, więc Maeri postanowiła się przespać. Ty wyłączyłaś się całkowicie, obserwując rozmyte budynki, aż widziałaś same drzewa. Wsłuchiwałaś się w słowa piosenki, którą wybrał Jungkook. Była spokojna i cicha, ale jej przekaz topił duszę, starając się wypalić jak najgłębszą dziurę.
Uśmiechnęłaś się lekko, po czym poczułaś na sobie czyjś wzrok. Zwróciłaś spojrzenie na bruneta, który wpatrywał się w ciebie ciekawy. Zastanawiałaś się, czy miałaś coś na twarzy.
Jungkook odwrócił wzrok, ale za to ty przez resztę drogi zajęłaś się oglądaniem jego profilu. Nieskazitelnie wkurzającego, jak już zdążyłaś napomknąć. Ale mogłaś przyznać, że rysy jego szczęki mogły uchodzić za całkiem...
Nie, nie mogły. Odwróciłaś od niego wzrok, na co ten się zaśmiał. A przynajmniej tak ci się wydawało.
Zatrzymaliście się pod domkiem letniskowym Changmina i wysiedliście. Wszystkie bagaże zostały wniesione do domu. Po kilkunastu minutach zebraliście się w salonie. Youngjae przygotował już wcześniej karteczki z imionami, dzięki którymi wylosujecie sobie współlokatora do pokoju.
Podzielić się na dziewczyny i chłopaków i spać spokojnie? Przecież to nudne.
Losować miałyście wy, dziewczyny. A do wyboru miałyście czwórkę macho przed sobą.
Pierwsza ciągnęła Leia, drobna szatynka o niezwykle zielonych oczach. Pochodziła z Ameryki, tak jak i Mira, która była następna w kolejce. Ona odznaczała się swoimi różowymi włosami i błękitnymi soczewkami, które czasami przerażały.
Maeri sięgnęła do czapki do zgiętą kilka razy karteczkę, po czym ty zrobiłaś to samo. Odwinęłyście je równocześnie. Zawiesiłaś wzrok na brunecie, siedzącym na oparciu kanapy, idealnie naprzeciw ciebie.
Jung Jungkook - głosiła karteczka.
Chyba jesteście śmieszni - głosiła twoja myśl.
Jungkook uśmiechnął się lekko, zapewne domyślając się kogo wylosowałaś.
- Chan chcę się zamienić.
- Nie ma tak, mała. - uśmiechał się szeroko.
- Ale...
- Znasz zasady.
Mruknęłaś pod nosem coś niezrozumiałego i ponownie spojrzałaś na Jungkooka. To będą ciężkie dwie noce.
- Dobra. Czytajcie, kogo macie. - polecił Youngjae.
Teraz kolejność się odwróciła. Ty byłaś pierwsza.
- Jungkook.
- Lepiej trafić nie mogłaś. - powiedział wyżej wymieniony z uśmiechem, a Chan zmierzwił mu włosy. Parsknęłaś.
- Słyszałaś, mała. - zaśmiał się kuzyn Maeri, na którą teraz przyszedł czas.
- Dziwny zbieg okoliczności. Minhyuk.
- Kto by się spodziewał, nie? - uśmiechnął się blondyn.
- Youngjae. - odpowiedziała Leia.
- I chyba wiadomo, kto ma pecha. - Mira spojrzała na Chana.
- Nie będzie ci ze mną źle, Kotek. - był najwyraźniej bardzo zadowolony z tego losu.
Zauważyłaś, jak Mira kręci głową z niedowierzaniem.
Chan spojrzał na was wszystkich, nadal się uśmiechają.
- Dobra, ludziska. Punkt dziesiąta wszyscy mają stać jutro w tym salonie. Jeśli ktoś z was się nie wstawi, osobiście dopilnuje, by miał ciekawą pobudkę. - odruchowo spojrzał na Youngjae.
- Nie, dzięki. Zero powtórek z zeszłego roku. - skrzywił się.
Zaśmialiście się na wspomnienie wrzucenia Youngjae do jeziora. Tak błogo zaspanego, aż do momentu spotkania się z wodą.
- Życzę wszystkim udanej nocy. - odezwał się Minhyuk zadowolony, poruszając znacząco brwiami.
Rozległy się parsknięcia i ciche chichoty. Wszyscy załapali przekaz. Maeri uśmiechnęła się do ciebie, podchodząc. Szepnęła ci coś na ucho, po czym oddaliła się, podążając za Minhyukiem.
Super.
Spojrzałaś na Jungkooka, z którym zostałaś w salonie sama. Uśmiechnął się, błyskając swoimi śnieżnobiałymi zębami. Zlustrowałaś wzrokiem jego sylwetkę i wróciłaś myślami do słów Maeri.
Odwróciłaś od niego wzrok, starając się nie myśleć o jego lekko podwiniętej koszulce i odsłoniętej przez nią skóry. Gdy wróciłaś do niego spojrzeniem, specjalnie - wiedziałaś, że zrobił to specjalnie - podwinął ją jeszcze bardziej, niby poprawiając.
Spodobał ci się. Widać to. Całą noc nie mogłaś zasnąć, czując na szyi jego ciepły oddech, a na talii jego dłoń.

***
Przeciągnęłaś się na mięciutkim kocu, czując gorące słońce na swojej skórze. Wakacje skończyły się jakieś dwa tygodnie temu, ale nie znaczyło to, że lato odeszło z nimi. Ciągle mogłaś cieszyć się wspaniałą pogodą.
Nie miałaś najmniejszego zamiaru ruszać się z miejsca. Czasami zachowywałaś się, jak kot - i to był właśnie jeden z tych momentów. Ciepło, cicho i przyjemnie.
Dobra, skreślić cicho. Ale nadal przyjemnie.
Oczy miałaś zamknięte, dopóki jakiś cień nie przysłonił ci słońca. Uchyliłaś powieki i zobaczyłaś nad sobą mokrego Jungkooka. Zmarszczyłaś nos, unosząc się na łokciach i przechylając głowę.
- Ktoś wrzuci cię do wody, jeśli będziesz tu tak leżeć. - przykucnął, przyglądając ci się. Całej tobie.
- Ty będziesz tym kimś?
Zaśmiał się i rozciągnął na kocu obok ciebie.
- Jestem na to zbyt grzeczny.
- Jakoś wątpię. - mruknęłaś, spoglądając na niego.
Leżał spokojnie z rękoma pod głową, oczami zamkniętymi i tym wkurzającym uśmiechu plątającym się na jego ustach.
Nie odpowiedział, a ciebie wkurzało to, że zajmował twój kocyk. Łóżko już zajął, więc mógł sobie darować.
- Jeśli powiem, że naprawdę jestem grzeczny to pójdziesz ze mną? - odezwał się po dłuższej chwili.
- Jeśli ci powiem, że naprawdę w to nie wierzę, to sam sobie pójdziesz?
- Nie.
Uśmiechnęłaś się.
- Więc znasz odpowiedź. - położyłaś się z powrotem.
Przewrócił się na bok, opierając na łokciu. Tym razem skupił wzrok tylko na twojej twarzy.
- Chodź ze mną.
- Po co? - mruknęłaś.
- Bo chcę, żebyś ze mną poszła.
Westchnęłaś i podniosłaś się do siadu, nie mogłaś znieść jego spojrzenia.
On zrobił to samo.
- Gdzie?
Uśmiech tylko tajemniczo przemknął przez jego usta.
- Zobaczysz.
__________________
UGH.
God, musicie mi wybaczyć, ale byłam w stanie wyprodukować tylko jedną część tego... czegoś. Mam nadzieję, że spełniłam tymczasowo warunki umowy i mnie nie zlinczujecie, ale niestety nie miałam czasu na więcej.
Mam nadzieję, że to się podoba. Naprawdę pisałam na szybko i nie jestem do tego przekonana, ale coś wam się należy.
Bezpiecznego Sylwestra~!
(Może druga część pojawi się do Sylwestra, a może i nie, bo możliwe, iż przez następne dni nie będzie mnie w domu :<)

wtorek, 22 grudnia 2015

The Big Comeback xD

Well...
Kurczę, trochę machłam się w miesiącach. Czerwiec, a grudzień...
Cóż, ja Yoora Yumi Cat (i 98789348298 innych nicków) chciałabym oficjalnie przyrzec, iż jeszcze tego roku (żeby nie było, że nie podkreślam) na tym blogu pt. "In this crazy world" o adresie tym właśnie dokładnie, pojawi się co najmniej jeden scenariusz.

22.12.2015r., Cat (obecnie Cat) - podpis krwią (wyimaginujcie go sobie)
22.12.2015r., Roku - podpis krwią

Soł, chcę Was bardzo, bardzo, bardzo przeprosić za to, że przez cały ten okres nie pojawił się żaden scenariusz, żaden post, totalne zero. Mogłabym tłumaczyć się szkołą, ale prawdą jest, że wena mnie nie lubi, a jak mnie lubi to na coś innego niż scenariusze i tak to zawsze wychodzi.
Razem z Roku teraz przyrzekamy (tak, ona też krwią, czy tego chce czy nie), że napiszemy kilka scenariuszy.
Musicie nam wybaczyć, ale wszystkie zamówienia złożone przed 22 grudnia zostają anulowane (chyba, że jest to moje opowiadanie z D.O, które przyrzekam skończyć). Mam jednak nadzieję, że zadowoli was akcja odbywająca się na zasadach pseudo-konkursu: "Kto pierwszy ten lepszy".
Pierwsze dwie osoby, które złożą zamówienie (musi to być jeden, jasno wyznaczony idol) pod tym postem, dostaną owy scenariusz. Kiedy jedna z nas skończy któryś z postów, kolejna osoba, bądź osoby (jeśli skończymy oba jednocześnie) - oczywiście, jeśli będą pierwsze - będą mogły zamówić scenariusz.
Kiedy wiemy, że nie damy bawić w tą grę dalej, poinformujemy was o tym. Wtedy prawdopodobnie będę pisać wolne scenariusze (czyt. ja sama wybieram o kim i o czym napiszę, bez waszej ingerencji).





Obserwatorzy