wtorek, 29 grudnia 2015

Jungkook (BTS) - Level up, baby (1/2)



Dla Anonima


Zamknęłaś oczy. Całkowicie zignorowałaś Junga - ciężko było ci nazywać faceta zaledwie kilka lat od was starszego panem - oraz jego entuzjazm z jakim mówił o funkcjach liniowych, układach równań i... innych bzdurach.
Odchyliłaś się na krześle, wzdychając. Wyobraźnią była już sobota, a ty nad jeziorem, czułaś na swojej skórze leniwie błądzące promienie słońca, a do twoich nozdrzy docierał zapach słodkiej wody oraz niesamowicie świeżego powietrza. Wyciągałaś się na miękkim kocu odurzona spokojem i...
Huk rozległ się na twojej ławce. Z trzaskiem krzesła wróciłaś na ziemię. Dosłownie na ziemię.
- Och, wiem, że jest już piątek, _____, i że jest to wasza ostatnia lekcja, jednakże nie znaczy to, że nie możesz skupić się odrobinę na mnie i temacie. - westchnął Jung, mierzwiąc swoje czarne, idealnie ułożone, włosy.
Twój nowy matematyk był nowy w każdym możliwym tego słowa znaczeniu. Nie dalej jak tydzień temu przeprowadził się do twojego miasta wraz ze swoim młodszym bratem, Jungkookiem, który zajmował zaszczytne miejsce obok ciebie i właśnie niechętnie podawał ci dłoń. Zignorowałaś jego rękę i usiadłaś na swoim miejscu.
Jung Junghyun jak i Jung Jungkook byli do siebie uderzająco podobni. Te same kruczoczarne włosy, te same czarne oczy, ten sam uśmiech oraz wkurzająco nieskazitelna cera. Obydwaj mogli śmiało wystąpić w reklamie jakiegoś specyfiku. Wszyscy i tak kupiliby go tylko dla nich.
Bo przecież byli tak zabójczo przystojni - słowa innych. W twojej opinii obaj bracia wyglądali, jak dwa zbłąkane szczeniaki, szukające domu lub kogoś, kto by się nimi zaopiekował. Co również zrobiłaby każda laska w twojej szkole, a nawet poza nią pewnie również.
- Oczywiście. - mruknęłaś.
Jung spojrzał na ciebie twardo. Chyba stracił cały swój entuzjazm.
- Może podejdziesz do tablicy i rozwiążesz to zadanie?
Wymusiłaś na sobie niepewny uśmiech. Za nic tam nie pójdziesz.
- Może jednak spasuję. - odparłaś.
- Nalegam.
- Proszę pana... - prawie wyplułaś te słowa, siląc się na poprawny ton. Jung zaś spojrzał na ciebie jakby zdziwiony faktem, że zwróciłaś się do niego per pan. Już miał coś powiedzieć, jednak przerwał mu dzwonek. Posłałaś mu szeroki uśmiech, a on tylko mruknął coś pod nosem i wrócił do swojego biurka.
Spakowałaś się i praktycznie wybiegłaś z klasy. Tam czekała już na ciebie Maeri, twoja najlepsza przyjaciółka. Uśmiechnęła się do ciebie szeroko od razu i zaczęłyście rozmawiać o tym, co zabierzecie ze sobą na wypad w weekend.
Wszak ty, Maeri i kilku innych waszych znajomych, umówiliście się na wycieczkę nad najbliższe jezioro. Przeważył nad tą decyzją fakt, iż kuzyn Maeri miał tam domek letniskowy. Kiedy tylko to usłyszeliście, nie było się już nad czym zastanawiać. Wyjazd był dzisiaj wieczorem.
Jungkook minął waszą ekscytację z uniesionymi brwiami. Spojrzałaś na niego w chwili, a on odwrócił wzrok.
- On też jedzie. - poinformowała cię przyjaciółka.
- Kto? On? Jungkook?
- Cóż, Minhyuk mówił, że jest spoko i tym podobne, zaprosił go, ten się zgodził. Krótko, zwięźle i na temat. - ruszyłyście do szafek.
- Minhyuk powiedział, że on jest spoko? Serio?
Zmarszczyłaś nos. Han Minhyuk nie należał do osób, które mówią, że ktoś jest "spoko". Dla niego wszystko było nudne. Szkoła, książki, filmy, kluby, dziewczyny.
Nie, sorry. Maeri nie była dla niego nudna, ale wyjątkowo ciężko było mu się do tego przyznać. Siłą to z niego wyciągnęłaś. Dosłownie.
- Powtarzam, co słyszałam. - wzruszyła ramionami. - Ale mniejsza. Wpadniesz ze mną jeszcze do jednego sklepu? - kiedy poczuła na sobie twoje niedowierzające spojrzenie, szybko dodała:
- Przysięgam, jednego. Przysięgam, po jedną rzecz.
Pokręciłaś lekko głową rozbawiona.
- Ostatnio, kiedy tak mówiłaś obeszłyśmy całą galerię w tę i z powrotem z milionem toreb. - wypomniałaś jej.
- Ale teraz mówię poważnie.
- Ach, więc wtedy nie mówiłaś? - zmarszczyłaś nos.
- Cóż, no wiesz...
Teraz też wiesz.
- Zlinczują nas, jeśli nie pojawimy się o szóstej pod domem Minhyuka. - mruknęłaś.
- Ja ich zlinczuję. Mam tę moc, ____. - dała ci kuksańca w bok.
Parsknęłaś śmiechem. Okay, ma tę moc.


***

Spóźniłyście się, co było do przewidzenia, ale Minhyuk nie narzekał, kiedy Maeri wytłumaczyła mu, że musiała postarać się o cudny strój. Nie miał nic przeciwko. Pewnie nie miałby nic przeciwko również, gdyby od razu mu go zaprezentowała.
Była was ósemka, więc rozdzieliliście się na dwa samochody. Maeri uparła się, by jechać z tobą, to i Minhyuk również, ciągnąc za sobą Jungkooka. Usadowiłyście się na tyłach, kiedy chłopacy starali się dojść do porozumienia względem muzyki, którą puszczą.
Mieliście dwie godziny drogi, więc Maeri postanowiła się przespać. Ty wyłączyłaś się całkowicie, obserwując rozmyte budynki, aż widziałaś same drzewa. Wsłuchiwałaś się w słowa piosenki, którą wybrał Jungkook. Była spokojna i cicha, ale jej przekaz topił duszę, starając się wypalić jak najgłębszą dziurę.
Uśmiechnęłaś się lekko, po czym poczułaś na sobie czyjś wzrok. Zwróciłaś spojrzenie na bruneta, który wpatrywał się w ciebie ciekawy. Zastanawiałaś się, czy miałaś coś na twarzy.
Jungkook odwrócił wzrok, ale za to ty przez resztę drogi zajęłaś się oglądaniem jego profilu. Nieskazitelnie wkurzającego, jak już zdążyłaś napomknąć. Ale mogłaś przyznać, że rysy jego szczęki mogły uchodzić za całkiem...
Nie, nie mogły. Odwróciłaś od niego wzrok, na co ten się zaśmiał. A przynajmniej tak ci się wydawało.
Zatrzymaliście się pod domkiem letniskowym Changmina i wysiedliście. Wszystkie bagaże zostały wniesione do domu. Po kilkunastu minutach zebraliście się w salonie. Youngjae przygotował już wcześniej karteczki z imionami, dzięki którymi wylosujecie sobie współlokatora do pokoju.
Podzielić się na dziewczyny i chłopaków i spać spokojnie? Przecież to nudne.
Losować miałyście wy, dziewczyny. A do wyboru miałyście czwórkę macho przed sobą.
Pierwsza ciągnęła Leia, drobna szatynka o niezwykle zielonych oczach. Pochodziła z Ameryki, tak jak i Mira, która była następna w kolejce. Ona odznaczała się swoimi różowymi włosami i błękitnymi soczewkami, które czasami przerażały.
Maeri sięgnęła do czapki do zgiętą kilka razy karteczkę, po czym ty zrobiłaś to samo. Odwinęłyście je równocześnie. Zawiesiłaś wzrok na brunecie, siedzącym na oparciu kanapy, idealnie naprzeciw ciebie.
Jung Jungkook - głosiła karteczka.
Chyba jesteście śmieszni - głosiła twoja myśl.
Jungkook uśmiechnął się lekko, zapewne domyślając się kogo wylosowałaś.
- Chan chcę się zamienić.
- Nie ma tak, mała. - uśmiechał się szeroko.
- Ale...
- Znasz zasady.
Mruknęłaś pod nosem coś niezrozumiałego i ponownie spojrzałaś na Jungkooka. To będą ciężkie dwie noce.
- Dobra. Czytajcie, kogo macie. - polecił Youngjae.
Teraz kolejność się odwróciła. Ty byłaś pierwsza.
- Jungkook.
- Lepiej trafić nie mogłaś. - powiedział wyżej wymieniony z uśmiechem, a Chan zmierzwił mu włosy. Parsknęłaś.
- Słyszałaś, mała. - zaśmiał się kuzyn Maeri, na którą teraz przyszedł czas.
- Dziwny zbieg okoliczności. Minhyuk.
- Kto by się spodziewał, nie? - uśmiechnął się blondyn.
- Youngjae. - odpowiedziała Leia.
- I chyba wiadomo, kto ma pecha. - Mira spojrzała na Chana.
- Nie będzie ci ze mną źle, Kotek. - był najwyraźniej bardzo zadowolony z tego losu.
Zauważyłaś, jak Mira kręci głową z niedowierzaniem.
Chan spojrzał na was wszystkich, nadal się uśmiechają.
- Dobra, ludziska. Punkt dziesiąta wszyscy mają stać jutro w tym salonie. Jeśli ktoś z was się nie wstawi, osobiście dopilnuje, by miał ciekawą pobudkę. - odruchowo spojrzał na Youngjae.
- Nie, dzięki. Zero powtórek z zeszłego roku. - skrzywił się.
Zaśmialiście się na wspomnienie wrzucenia Youngjae do jeziora. Tak błogo zaspanego, aż do momentu spotkania się z wodą.
- Życzę wszystkim udanej nocy. - odezwał się Minhyuk zadowolony, poruszając znacząco brwiami.
Rozległy się parsknięcia i ciche chichoty. Wszyscy załapali przekaz. Maeri uśmiechnęła się do ciebie, podchodząc. Szepnęła ci coś na ucho, po czym oddaliła się, podążając za Minhyukiem.
Super.
Spojrzałaś na Jungkooka, z którym zostałaś w salonie sama. Uśmiechnął się, błyskając swoimi śnieżnobiałymi zębami. Zlustrowałaś wzrokiem jego sylwetkę i wróciłaś myślami do słów Maeri.
Odwróciłaś od niego wzrok, starając się nie myśleć o jego lekko podwiniętej koszulce i odsłoniętej przez nią skóry. Gdy wróciłaś do niego spojrzeniem, specjalnie - wiedziałaś, że zrobił to specjalnie - podwinął ją jeszcze bardziej, niby poprawiając.
Spodobał ci się. Widać to. Całą noc nie mogłaś zasnąć, czując na szyi jego ciepły oddech, a na talii jego dłoń.

***
Przeciągnęłaś się na mięciutkim kocu, czując gorące słońce na swojej skórze. Wakacje skończyły się jakieś dwa tygodnie temu, ale nie znaczyło to, że lato odeszło z nimi. Ciągle mogłaś cieszyć się wspaniałą pogodą.
Nie miałaś najmniejszego zamiaru ruszać się z miejsca. Czasami zachowywałaś się, jak kot - i to był właśnie jeden z tych momentów. Ciepło, cicho i przyjemnie.
Dobra, skreślić cicho. Ale nadal przyjemnie.
Oczy miałaś zamknięte, dopóki jakiś cień nie przysłonił ci słońca. Uchyliłaś powieki i zobaczyłaś nad sobą mokrego Jungkooka. Zmarszczyłaś nos, unosząc się na łokciach i przechylając głowę.
- Ktoś wrzuci cię do wody, jeśli będziesz tu tak leżeć. - przykucnął, przyglądając ci się. Całej tobie.
- Ty będziesz tym kimś?
Zaśmiał się i rozciągnął na kocu obok ciebie.
- Jestem na to zbyt grzeczny.
- Jakoś wątpię. - mruknęłaś, spoglądając na niego.
Leżał spokojnie z rękoma pod głową, oczami zamkniętymi i tym wkurzającym uśmiechu plątającym się na jego ustach.
Nie odpowiedział, a ciebie wkurzało to, że zajmował twój kocyk. Łóżko już zajął, więc mógł sobie darować.
- Jeśli powiem, że naprawdę jestem grzeczny to pójdziesz ze mną? - odezwał się po dłuższej chwili.
- Jeśli ci powiem, że naprawdę w to nie wierzę, to sam sobie pójdziesz?
- Nie.
Uśmiechnęłaś się.
- Więc znasz odpowiedź. - położyłaś się z powrotem.
Przewrócił się na bok, opierając na łokciu. Tym razem skupił wzrok tylko na twojej twarzy.
- Chodź ze mną.
- Po co? - mruknęłaś.
- Bo chcę, żebyś ze mną poszła.
Westchnęłaś i podniosłaś się do siadu, nie mogłaś znieść jego spojrzenia.
On zrobił to samo.
- Gdzie?
Uśmiech tylko tajemniczo przemknął przez jego usta.
- Zobaczysz.
__________________
UGH.
God, musicie mi wybaczyć, ale byłam w stanie wyprodukować tylko jedną część tego... czegoś. Mam nadzieję, że spełniłam tymczasowo warunki umowy i mnie nie zlinczujecie, ale niestety nie miałam czasu na więcej.
Mam nadzieję, że to się podoba. Naprawdę pisałam na szybko i nie jestem do tego przekonana, ale coś wam się należy.
Bezpiecznego Sylwestra~!
(Może druga część pojawi się do Sylwestra, a może i nie, bo możliwe, iż przez następne dni nie będzie mnie w domu :<)

wtorek, 22 grudnia 2015

The Big Comeback xD

Well...
Kurczę, trochę machłam się w miesiącach. Czerwiec, a grudzień...
Cóż, ja Yoora Yumi Cat (i 98789348298 innych nicków) chciałabym oficjalnie przyrzec, iż jeszcze tego roku (żeby nie było, że nie podkreślam) na tym blogu pt. "In this crazy world" o adresie tym właśnie dokładnie, pojawi się co najmniej jeden scenariusz.

22.12.2015r., Cat (obecnie Cat) - podpis krwią (wyimaginujcie go sobie)
22.12.2015r., Roku - podpis krwią

Soł, chcę Was bardzo, bardzo, bardzo przeprosić za to, że przez cały ten okres nie pojawił się żaden scenariusz, żaden post, totalne zero. Mogłabym tłumaczyć się szkołą, ale prawdą jest, że wena mnie nie lubi, a jak mnie lubi to na coś innego niż scenariusze i tak to zawsze wychodzi.
Razem z Roku teraz przyrzekamy (tak, ona też krwią, czy tego chce czy nie), że napiszemy kilka scenariuszy.
Musicie nam wybaczyć, ale wszystkie zamówienia złożone przed 22 grudnia zostają anulowane (chyba, że jest to moje opowiadanie z D.O, które przyrzekam skończyć). Mam jednak nadzieję, że zadowoli was akcja odbywająca się na zasadach pseudo-konkursu: "Kto pierwszy ten lepszy".
Pierwsze dwie osoby, które złożą zamówienie (musi to być jeden, jasno wyznaczony idol) pod tym postem, dostaną owy scenariusz. Kiedy jedna z nas skończy któryś z postów, kolejna osoba, bądź osoby (jeśli skończymy oba jednocześnie) - oczywiście, jeśli będą pierwsze - będą mogły zamówić scenariusz.
Kiedy wiemy, że nie damy bawić w tą grę dalej, poinformujemy was o tym. Wtedy prawdopodobnie będę pisać wolne scenariusze (czyt. ja sama wybieram o kim i o czym napiszę, bez waszej ingerencji).





sobota, 6 czerwca 2015

Omo, omo. I'm so sorry ;^;

Hum hum. Hello...?
5 miesięcy nieobecności... No cóż. ^^"" Przepraszam odwiedzających tego bloga za taką przerwę. Naprawdę mi głupio... Chciałam Wam również podziękować właśnie za Wasze ciągłe odwiedziny. O^O
Kiey. 
Moja przerwa w pisaniu była związana w głównej mierze ze szkołą, aczkolwiek również brakiem weny... no i lenistwem. Nie radziłam sobie ze wszystkim, tak więc czasu brakowało na wszystko. No, ale... Nie będę teraz pisać w ciul długich przeprosin i tłumaczeń, których i tak większość nie przeczyta (informacje są zazwyczaj mało interesujące)...
So~ 
Przede wszystkim chciałam obiecać scenario, który powinien pojawić się chociażby do końca miesiąca. Wiem, to jednak trochę czasu, ale nie wyrobię się szybciej, a dziewczyny jak widać nie bardzo współpracują i zostałam w sumie sama. ^^" Nu więc. Chciałam Was prosić o jeszcze trochę cierpliwości~
Zauważyłam wiele nowych zamówień. Nie wiem kiedy one się pojawią. Mam trochę wcześniej scenariuszy do napisania, więc przepraszam. ; - ;
Dobziu. 
Mam nadzieję, że wena mnie pokocha i wróci. Nie lubię pisać na siłę. Nie będzie się to kleić i wyjdzie bez sensu. Pomijając fakt, iż uważam, że w ogóle nie potrafię pisać. 
Właśnie~! Korzystając z tej jakże niepowtarzalnej okazji na chwilę dla mnie...
Jeśli ktokolwiek byłby zainteresowany~ Mogłabym poprosić o ocenę mojego stylu pisania? Widziałam kilka pozytywnych komentarzy, ale po prostu zróbmy sobie chwilę szczerości i wytknijcie mi wszystkie błędy. X"D Może jakieś rady w celu zmiany?
Kiey, kiey. 
Miało nie być za długo, ale i tak trochę przegięłam *nocne natchnienie Yumi*. 
Nu i chciałam Wam jeszcze powiedzieć, że Was kociam. 
Tak uroczo. 
Dziękuję bardzo *again* za zaglądanie tutaj. 
Będę wdzięczna za komentarze~! ;3;
Oh, ah. I jeśli ktoś by był ciekawy. Mój nowy ask: *le link* 
~Pozdrawiam, Yumi~


(Wstawiam, bo kocham SEVENTEEN. Mru. ;^;)

niedziela, 1 lutego 2015

Youngmin (Boyfriend) - I can't understand myself



Youngmin dla Min Yoon Gi


     Wstałaś bardzo wcześnie. Znów nie czułaś się najlepiej.
        Ostatnio było tak cały czas. Chodziłaś spać późno w nocy, a wstawałaś coraz wcześniej. Ale cóż poradzić? Jako Coordi noona miałaś swoje obowiązki, których nie mogłaś zaniedbać. Mieszkałaś z zespołem, przez co było ci trochę łatwiej, ale to nie zmieniało faktu, że to ciężka praca. Tym bardziej, że coraz częściej ściągałaś na siebie obowiązki menadżera. A raczej zostawały one na ciebie brutalnie zrzucane przez wymienioną wcześniej osobę.
       Westchnęłaś ciężko i szybko się ogarnęłaś. Po chwili zabrałaś się za sprawdzenie jeszcze raz grafiku chłopaków i zaczęłaś powoli przygotowywać im śniadanie. Boyfriend pomału zbierało się w kuchni, czekając na jedzenie.
- Noona, dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blada... - usłyszałaś głos maknae obok siebie.
- Cały czas jestem blada. - uśmiechnęłaś się do niego. - I jestem starsza od ciebie dwa miesiące, mówiłam, że nie musisz mówić na mnie „noona”.
- Ale chcę. - również się uśmiechnął. - I na pewno wszystko dobrze?
- Na pew-
- Mówiła już, że nic jej nie jest. - przerwał ci Youngmin, wchodząc do kuchni.
       Właśnie. Praca z idolami jest czymś genialnym, prawda? Przebywanie z nimi, rozmawianie, poznawanie bliżej... Taa... Nie do końca wszystko jest tak kolorowe, jak się wydaje. Znaczy to nie to, że narzekałaś, czy coś. Absolutnie. Cieszyła cię twoja praca i nic do niej nie miałaś... Prawie. Gdyby nie jedna jedyna osoba, której ulubionym zajęciem było docinanie ci – było by wprost idealnie. Tym kimś był Youngmin. Jo Youngmin. Czarujący głos i śliczny uśmiech to tylko przykrywka. Wrażliwy chłopak... Jaasne.
       Od samego początku coś między wami nie grało. Nie mogliście się dogadać. Kiedy zapadła decyzja o tym byś zamieszkała w ich dormie, tylko Youngmin był przeciwny. Nie przepadaliście za sobą i nie wyglądało na to, by kiedykolwiek się to zmieniło.
- Nie musisz się o mnie martwić, Minwoo. - posłałaś maknae kolejny uśmiech.
       Niedługo później śniadanie było gotowe. Podałaś je wszystkim. Sobie zrobiłaś kanapkę, którą zjadłaś szybko. Włożyłaś telefon do kieszeni.
- Gdzie idziesz, ______? - zapytał Jeongmin.
- Muszę lecieć na chwilę do waszego menadżera. Zaraz wracam. - odparłaś i wyszłaś.
       Poprzedniego wieczoru dzwoniłaś do niego z milion razy, ale nie odbierał. Musiałaś z nim porozmawiać na temat grafiku zespołu. Nie był kompletny, a nie chciałaś mieć jakichś nieprzyjemności.
       Złapałaś go w wytwórni. Wytłumaczył, że utopił swój telefon. Dogadaliście się w sprawie grafiku chłopaków. Od przyszłego tygodnia mieli mieć wolne, ale ten zapowiadał się rozmaicie. Dużo wywiadów, fansign'ów, kilka koncertów... Mieliście przed sobą dużo roboty.

***
       Dni mijały powoli, a twoje samopoczucie było coraz gorsze. Nie dawałaś tego po sobie poznać. Nie chciałaś, by chłopcy bezsensownie tracili swój czas na martwienie się tobą. Postanowiłaś, że wytrzymasz. To również był twój obowiązek...

       Obudziłaś się rano. Nie miałaś siły wstać. Bolała cię głowa, było ci niedobrze, na dodatek chyba miałaś gorączkę. Jednak nie mogłaś przecież leżeć w łóżku. Już od jutra chłopcy mieli mieć wolne. Musiałaś wytrzymać jeszcze jeden dzień... Ten ostatni...
       Podniosłaś się, chwiejąc. Kilka razy wstawałaś i siadałaś. W końcu zaczęłaś doprowadzać się do porządku. Spojrzałaś na zegarek. Była za pięć piąta. Westchnęłaś ciężko, przeklinając się w myślach za tak długie zbieranie.
       Szybko zrobiłaś chłopakom śniadanie i wyjątkowo musiałaś sama ich budzić. Prawie ze wszystkimi poszło bez bólu. Został jeszcze Youngmin. Nie chciałaś go budzić, ale niestety musiałaś.
- Wstawaj. - burknęłaś do chłopaka. Nie uzyskałaś tym jednak żadnej reakcji z jego strony. - Youngmin, wstawaj. - odparłaś głośniejszym tonem i kucnęłaś przy jego łóżku. Zero reakcji. - Wstawaj. - potrząsnęłaś jego ramieniem, mimo że nie miałaś na coś takiego wyjątkowo dużo siły.
       Chłopak otworzył oczy. Spojrzał na ciebie zdziwiony.
- Co ty tu robisz? - ściągnął z siebie twoją rękę.
- Wstawaj. - powtórzyłaś po raz kolejny i podniosłaś się szybko. Za szybko.
       Zakręciło ci się w głowie i upadłaś na podłogę.
- A tobie co? - Youngmin spojrzał na ciebie zaspany.
- Nie twój interes...- powoli podniosłaś się.
- W takim razie łaskawie opuść mój pokój. - powiedział.
- Proszę bardzo. - burknęłaś i trochę chwiejnym krokiem wyszłaś z jego pokoju.
       Powędrowałaś do kuchni. Nie miałaś ochoty niczego jeść. Wzięłaś tylko lekarstwa.
- ______, czemu nic nie jesz? - zapytał Donghyun.
- Jadłam już. - uśmiechnęłaś się.
- Wyglądasz trochę niewyraźnie. - odparł Kwangmin. - Ostatnio coraz gorzej. Na pewno wszystko okay?
- Tak. - zaśmiałaś się. - Czemu ciągle muszę to wam powtarzać?
- Martwimy się o ciebie. - powiedział Jeongmin. - Przejęłaś już prawie wszystkie obowiązki naszego menadżera. - uśmiechnął się. - Jeśli coś jest nie tak, to nie musisz ukrywać tego przed nami.
- Wiem, wiem. - uśmiechnęłaś się ponownie. - Jeśli coś będzie nie tak, to wam powiem.
       Youngmin łaskawie przyszedł w końcu do kuchni. Chłopcy zajęli się posiłkiem. Starszy z bliźniaków spojrzał na ciebie, a potem dostrzegł twoje tabletki. Powędrowałaś za jego spojrzeniem i przełknęłaś nerwowo ślinę. Wstał i podszedł do ciebie. Wziął opakowanie do ręki. Ponownie spojrzał na ciebie. Zabrałaś mu tabletki i schowałaś je szybko w kieszeni bluzy.
- Co to jest? - zapytał.
- Nic. - odparłaś krótko.
- Nie olewaj mnie. - złapał twoje przedramię.
- Powiedziałam, że nic.
- Kłamiesz. - odparł.
- Odwal się. - syknęłaś i ściągnęłaś z siebie jego dłoń.
- Ty naprawdę jesteś idiotką. - powiedział trochę głośniej, przez co zwrócił uwagę swojego młodszego brata.
- Hyung, zejdź z niej. - odparł. - Czy wy ciągle musicie się kłócić?
       Youngmin spojrzał na ciebie i usiadł z powrotem.
       Godziny mijały bardzo powoli i męcząco. Ledwo miałaś siłę stać na nogach. Czułaś się wręcz beznadziejnie. Dodatkowo dowiedzieliście się o imprezie z wytwórni, która miała odbyć się wieczorem. Myślałaś, że się załamiesz. Wiedziałaś, że ty również musisz na niej być. Tylko nie miałaś zielonego pojęcia w jaki sposób.
       Zespół zajął się sobą. Poszłaś do toalety. Przemyłaś twarz zimną wodą.
- Ty chyba nie masz zamiaru iść na tą imprezę? - usłyszałaś za sobą głos Youngmin'a.
- To damska toaleta, nie pomyliłeś się, przypadkiem? - zapytałaś i wyprostowałaś się.
- Powiem wszystko chłopakom, jeśli tam pójdziesz. - powiedział. - A tego nie chcesz, co?
     Westchnęłaś ciężko i otarłaś twarz.
- Czego chcesz? - odwróciłaś się w jego stronę.
- Po prostu nie idź na tą imprezę. Jesteś chora. - odpowiedział.
- Nic mi nie jest. - odparłaś.
- Tak. Jesteś taka genialna. Udajesz, że nic ci nie jest, kiedy masz gorączkę. To takie - spojrzał na ciebie poważnie. -...idiotyczne...
- Nie twoja sprawa. - warknęłaś.
- Więc powiem chłopakom. W sumie powinni wiedzieć, nie? - wyszedł z toalety.
       Szybko ruszyłaś za nim. Nie chciałaś, żeby się dowiedzieli. Mieliby pretensje, że im nie powiedziałaś i martwiliby się.
- Youngmin. - stanęłaś przed nim. - Muszę iść na tą imprezę. Wiesz o tym...
- W takim stanie? - prychnął. - Rób co chcesz, ja tylko powiem im-
- Proszę cię. Nie rób tego. - jęknęłaś.
- Już coś powiedziałem. - minął cię.
- Muszę iść. Wasz menadżer nie może, więc na mnie spada obowiązek-
- Nie, jeśli jeden z nas źle się czuje i ktoś musi się nim zająć. - odparł.
- Przecież żaden z was nie jest chory... - spojrzałaś na niego jak na debila.
- Za to ty tak. - odparł. - A ja jestem dość dobrym aktorem.
- A niby czemu to dla mnie robisz? - zapytałaś.
- Bo jesteś idiotką. Większą niż się spodziewałem. - powiedział i ponownie ruszył przed siebie.
- Nie jestem idiotką. - burknęłaś i poszłaś za nim.
       Po kilkunastu minutach siedzieliście w busie zespołu i pojechaliście do dormu. Jakimś cudem udało mu się przekonać chłopaków, że się nie pozabijacie.
- Połóż się. - polecił Youngmin. - Że też akurat tobą muszę się zajmować.
- Nikt ci nie każe się mną zajmować. - odparłaś.
- Ale ty potrzebujesz czyjejś opieki. - powiedział. - Jeśli ci nie odpowiadam, to zawsze mogę zadzwonić do chłopaków.
- Nic nie mówiłam. - burknęłaś i ruszyłaś do swojego pokoju.
       Niestety znów zakręciło ci się w głowie. Zaliczyłabyś kolejny upadek tego dnia, jednak chłopak złapał cię szybko.
- Czemu ja to w ogóle robię? - zapytał sam siebie Youngmin i podniósł cię.
- Postaw mnie. - odparłaś cicho.
- Nie odzywaj się. - poszedł do twojego pokoju.
       Położył cię dość delikatnie na łóżku. Wasze twarze dzieliła niewielka odległość. Odwróciłaś szybko wzrok od blondyna. Zawstydziła cię jego bliskość. Mimo wszystko był chłopakiem, a twoja wyobraźnia nie brała wolnego nawet w twoim obecnym stanie.
      Dotknął dłonią twojego czoła i policzków.
- Masz wysoką gorączkę. - odparł, odsuwając się.
- Prześpię się i mi przejdzie. Możesz sobie iść. - powiedziałaś.
- Rozbierz się. - polecił.
- Proszę? - spojrzałaś na niego jak na debila.
- Trzeba zbić gorączkę. - odparł. - Raczej leżenie ubraną po zęby ci nie pomoże.
- Nie mam na to siły. - powiedziałaś. - Już mówiła-
- Czyli chcesz, żebym to ja cię rozebrał? - zapytał, przerywając ci.- Wiesz, skoro tak bardzo nalegasz...
- Zapomnij! - powiedziałaś szybko.
      Blondyn uśmiechnął się rozbawiony.
- Więc się rozbieraj. Ja zaraz wrócę. - odparł i wyszedł z twojego pokoju.
       Westchnęłaś ciężko i zaczęłaś powoli ściągać z siebie ubrania. Sprawiło ci to ogromną trudność, ale innego wyjścia nie miałaś. Zostałaś w samej koszulce. Okryłaś się kołdrą. Powoli traciłaś kontakt ze światem zewnętrznym. Wiedziałaś tylko, że Youngmin wrócił z zimnymi okładami, po czym nastała ciemność.
       Co jakiś czas przebudzałaś się i słyszałaś, że blondyn coś do ciebie mówi. Nie pamiętałaś już co. Wiedziałaś, że kazał ci coś połykać. Prawdopodobnie jakieś lekarstwo. Chociaż nie byłaś pewna. Po nim można było się wszystkiego spodziewać.
       Obudziłaś się trochę przed świtem. Czułaś się lepiej. Nie bolała cię już głowa, a nawet byłaś głodna, co ostatnimi czasy było prawie, że niemożliwe. Podniosłaś się do siadu. Dopiero teraz zauważyłaś Youngmin'a siedzącego na podłodze i opartego o twoje łóżko. Spał. Wyglądał... tak spokojnie. Mogłaś nawet powiedzieć uroczo. Jak zupełnie nie ten człowiek. Całkowicie inny...
       Skoro tu spał oznaczało to, że opiekował się tobą całą noc. Z niewiadomych ci pobudek pogłaskałaś go po głowie, uśmiechając się przy tym.
- Co robisz? - zapytał, nie otwierając oczu.
- Nic. - cofnęłaś rękę. - Sprawdzałam czy śpisz.
- Głaskałaś mnie jak jakiegoś psa. - odparł zaspanym głosem. Podniósł głowę i spojrzał na ciebie. - Przesuń się. - odparł.
- Co?
- Przesuń się. - powtórzył niechętnie.
- Po co?
- Siedziałem tu całą noc. Łącznie może przespałem półgodziny. Nie mam siły ani ochoty wlec się teraz do siebie. Przesuń się. - wyglądał jakby ta wypowiedź go zmęczyła.
       Po chwili namysłu zrobiłaś co polecił. Blondyn położył się na twoim łóżku.
- Cała pościel pachnie tobą. - odparł cicho.
- Jak ci coś nie pasuje to idź do siebie. - odwróciłaś się do niego plecami. - Nie trzymam cię tu. - zamknęłaś oczy.
- Lepiej się już czujesz? - zapytał.
- Słyszałam, że jesteś zmęczony. - odpowiedziałaś. - Idź spać.
- Lepiej? - zignorował cię.
- Lepiej. - odpowiedziałaś z westchnięciem.
- To dobrze. - szepnął.
       Zasnął niedługo później. Co prawda twoim planem również było spanie, ale jakoś nie mogłaś zasnąć. Dziwnie czułaś się z myślą, że Youngmin leży z tobą w jednym łóżku. Jakoś nigdy byś sobie tego nie wyobraziła. Nawet by ci coś takiego do głowy nie przyszło.
       Nie zasnęłaś już ponownie. Dłuższą chwilę później wstałaś i powędrowałaś do łazienki. Wzięłaś szybki prysznic. Potem przygotowałaś sobie coś do jedzenia. Chłopcy wrócili dopiero po południu. Youngmin do tego czasu wstał.

       Zachowanie Jo Youngmin'a względem ciebie tamtego dnia było dziwne. Coś tu nie pasowało. Czemu tak nagle zechciał się zająć chorą tobą? Coś było nie tak. O co mu mogło chodzić? Raczej nie uzyskał tym nic szczególnego...
      Kolejne dni mijały tak samo. Prawie nic się nie zmieniło w waszych relacjach. Niby ciągle się kłóciliście, ale potrafiliście wytrzymać więcej czasu w swoim towarzystwie. Tak jakby dogadywaliście się minimalnie bardziej.
***
       Spałaś do późna. Odkąd zespół miał wolne pozwoliłaś sobie na trochę odpoczynku. Co wbrew twoim przypuszczeniom podobało się chłopakom. Cieszyli się, że odpoczywasz.
- ______, wstawaj. - usłyszałaś niezbyt lubiany przez ciebie głos. - No wstawaj. - lekko potrząsnął twoim ramieniem.
- Czego chcesz? Śpię. - powiedziałaś cicho.
- Zauważyłem.
- Czego chcesz? - wtuliłaś się w poduszkę i otworzyłaś oczy.
- Pomogłem ci kiedy byłaś chora. - uśmiechnął się wrednie.
- Wiedziałam, że to nie była bezinteresowna pomoc chorej... - jęknęłaś. - Czego chcesz?
- Pójdź ze mną na randkę. - polecił.
- Proszę? - otworzyłaś oczy szerzej.
- Ehh... - westchnął. - Wczoraj spotkałem swoją byłą, która zdradzała mnie z moim dawnym przyjacielem. Tak jakoś wyszło, że umówiłem się z nimi na dziś wieczór. I powiedziałem, że przyprowadzę im swoją obecną dziewczynę.
- I jaki ma to związek ze mną? - podniosłaś się do siadu.
- Nie mam dziewczyny. - powiedział.
- Więc po co mówiłeś im, że...
- Bo ich widok mnie zabolał. Myślałem, że to już za mną, ale kiedy ich wczoraj zobaczyłem... Nie wiem, czemu powiedziałem im o dziewczynie. Po prostu... Aish, wiedzieli, że kiedy dowiedziałem się o tym, że sypiają ze sobą, to to przeżyłem i kiedy po raz kolejny usłyszałem przeprosiny z jej ust... Poczułem się gorszy... Tak jakby litowała się nade mną... Chyba chciałem tym udowodnić, że nie potrzebuję jej... - westchnął po raz kolejny. - Po prostu jestem idiotą, okay?
       Zrobiło ci się go nawet trochę szkoda.
- To wiedziałam, dodawać tego do opowieści nie musiałeś. - odparłaś.
- To takie miłe... - spojrzał na ciebie. - Ja ci opowiadam o swoich sprawach osobistych, a ty-
- Zrozumiałam. - przerwałaś mu, opadając na plecy. - Ale czemu zwracasz się z tym do mnie?
- A znam jakąś inną dziewczynę? - spojrzał na ciebie jak na idiotkę.
- Masz przecież dużo fanek. - odparłaś.
- Dobra. Zapomnij o tym co mówiłem. - wstał chyba zirytowany. - Niepotrzebnie prosiłem akurat ciebie o pomoc. - skierował się do wyjścia.
       Westchnęłaś ciężko. Zaopiekował się tobą kiedy byłaś chora... Zwrócił się z tym do ciebie mimo że nie macie dobrych relacji...
       Mam nadzieję, że tego jedynie nie pożałuję...
- Zrobię to. - powiedziałaś, a chłopak się zatrzymał. - Będę udawać twoją dziewczynę.
Spojrzał na ciebie.
- Naprawdę? - zapytał.
- Naprawdę. - odparłaś, a na ustach blondyna pojawił się uśmiech.
- Dziękuję ci, ______. - wyszedł z twojego pokoju.
       Po raz kolejny westchnęłaś ciężko. I zdałaś sobie z czegoś sprawę. Youngmin po raz pierwszy uśmiechnął się do ciebie w ten sposób... Jego uśmiech... był naprawdę śliczny...
       Wait... Co? O czym ja myślę..? Śliczny uśmiech?

       Kilka godzin później szykowałaś się na randkę. Nie wierzyłaś, że to robisz, ale w końcu byłaś to winna Youngmin'owi. Nie wiedziałaś do końca, jak ma to wszystko wyglądać. Westchnęłaś i skończyłaś swój makijaż, który nie był zbyt mocny. Miałaś nadzieję, że Youngmin'owi spodoba się to jak wyglądasz, bo przebierać się nie miałaś zamiaru.
       Po chwili wyszłaś z pokoju gotowa. Skierowałaś się do salonu, bo tam siedzieli wszyscy. Nie wiedziałaś o czym rozmawiali, ale śmiali się cały czas. Do tego już przywykłaś. Kiedy weszłaś do pomieszczenia, oczy wszystkich skierowały się na twoją osobę. Patrzyli na ciebie oczarowani. Zawstydziłaś się lekko.
- Gotowa? - zapytał Youngmin, stając za tobą.
- Mmhmm. - mruknęłaś i obróciłaś się w jego stronę. - Może być tak?
- Idealnie. - uśmiechnął się, przyglądając ci się.
- Gdzie wy idziecie? - zapytał Donghyun.
- Wrócimy za niedługo. - powiedział Youngmin i wyszliście z dormu szybko.
- Jak mam się zachowywać? - zapytałaś.
- Jak moja dziewczyna. - odparł. - Zachowuj się, jakbyśmy naprawdę byli razem.
        Grę aktorską akurat miałaś we krwi. Złapałaś jego dłoń i splotłaś razem wasze palce.
- Tak? - spojrzałaś na niego.
- Teraz nie musisz... - odparł trochę zaskoczony twoim gestem.
- Muszę się przyzwyczaić, oppa. - uśmiechnęłaś się do niego uroczo.
- Aktorką jesteś naprawdę dobrą. - zaśmiał się cicho.
- To talent. - powiedziałaś dumna.
        Wsiedliście do samochodu Youngmin'a i ruszyliście. Dotarliście na miejsce. W knajpie, w której się umówili czekała już na was tamta dwójka.
- Youngmin. - usłyszałaś trochę irytujący głos byłej dziewczyny blondyna. Uśmiechnęła się szeroko do niego, na co odpowiedział tylko skinieniem głowy.
- To moja dziewczyna, _____. - przedstawił cię Youngmin.
- Miło mi. - uśmiechnęłaś się do pary.
- Jestem Minjun. - przedstawił ci się chłopak. - A to jest Yoona. - wskazał na dziewczynę.
- Jak dobrze, że Youngmin znalazł sobie kogoś kto o niego dba. - odparła. - Myślałam, że już nikt się nim nie zaopiekuje.
      
To nie było zbyt miłe...
       Blondyn jedynie zacisnął wargi w cienką linię i usiadł. Ty również usiadłaś. Zauważyłaś po zachowaniu Youngmin'a, że nie bardzo podoba mu się to spotkanie. Para cały czas tuliła się do siebie lub mówiła słodkie rzeczy. Nawet dla ciebie było to irytujące. Twój partner starał się odwracać od nich wzrok, ale mu to nie szło. Na jego twarzy widziałaś ból. Naprawdę był idiotą.
- Przytul mnie. - odparłaś cicho do Youngmin'a.
- Po co? - zapytał równie cicho, przyglądając się parze.
      Był idiotą masochistą, a to spotkanie nie posiadało wiadomego celu.
- Przytul mnie. - poleciłaś ponownie, a ten wykonał twoje polecenie. - Co my tu w ogóle robimy, co? - wtuliłaś się w niego delikatnie.
- Jestem idiotą. - cmoknął cię w czoło. - I wybacz, że musisz odwalać ze mną tę szopkę.
- To nic. - odparłaś.
- Jak się poznaliście? Ile ze sobą jesteście? - zapytał Minjun z uśmiechem.
       Youngmin był na to przygotowany. Opowiedział im o nas ciekawą historyjkę. Potem toczyła się jako taka rozmowa.
- Kochasz go? - spojrzała na ciebie Yoona.
       Irytowała cię. Nawet nie wiedziałaś czemu. Po prostu wyglądała, jakby ciągle chciała uderzyć czymś w Youngmin'a. Musiała wiedzieć, że dużo dla niego znaczyła.
- Oczywiście. - cmoknęłaś blondyna w policzek. - Jego nie da się nie kochać. - uśmiechnęłaś się.
        Dostrzegłaś na twarzy twojego partnera rumieńce. To było urocze.
- No to dobrze, prawda, kochanie? - zapytała, po czym pocałowała swojego chłopaka.
       Youngmin patrzył na nich z bólem, ściskając trochę mocniej twoją dłoń. Nie mogłaś już tego znieść. Ona robiła to specjalnie. A blondyn naprawdę to przeżywał. W samochodzie opowiadał, że już się z tym pogodził, ale to najwidoczniej nadal go przerastało.
- Youngmin. - zwracałaś się do niego kilka razy, ale nie reagował.
       Położyłaś dłoń na jego policzku i skierowałaś na siebie jego wzrok. Widziałaś ból w jego oczach. Był idiotą. Większym niż myślałaś. Po cholerę zgodził się na to spotkanie?
       Pogładziłaś kciukiem jego policzek, po czym, trochę niepewnie, złączyłaś wasze usta w pocałunku. Oddał go, a ty poczułaś, że twoje serce zabiło szybciej. Odsunęłaś się po chwili i spuściłaś wzrok. Youngmin przytulił cię mocno.
- Dziękuję...- odparł cicho. - …i przepraszam...
Westchnęłaś. Chwilę później blondyn odsunął się od ciebie.
- My będziemy już lecieć. - odparł Youngmin z uśmiechem.
- Już? - spojrzał na was Minjun.
- Obiecałem chłopakom, że jeszcze gdzieś wyjdziemy, więc musimy się zbierać. - powiedział blondyn, wstając.
- Szkoda. Miło było cię znowu spotkać i poznać twoją nową dziewczynę. - odparła do Youngmin'a. - Wszyscy mieszkacie razem. Musi ci być dobrze przy takim gronie chłopaków. - to skierowała do ciebie.
- Najważniejsze, że Youngmin jest obok. - uśmiechnęłaś się do niej.
- Mmhmm. - mruknęła, chyba niezbyt zadowolona. Ta osoba była naprawdę denerwująca.
- Miło było poznać. - odparłaś jeszcze raz i wyszliście.
       Całą drogę powrotną nie odezwaliście się do siebie słowem. Wysiedliście z samochodu i weszliście do dormu. Rozeszliście się do swoich pokoi, nie odzywając się do nikogo. Zespół był zdziwiony waszym zachowaniem.
        Przebrałaś się. Położyłaś na łóżku.
      
I co teraz?
      
Zastanawiałaś się czy nie posunęłaś się za daleko. Pocałowałaś go. Po co? Czemu? Chciałaś odwrócić jego uwagę, no ale... Mogłaś wymyślić coś innego. Kiedy odpowiedział na twój pocałunek...
      
Cholera...
      
Jego bliskość... Czemu twoje serce biło przy nim szybko? Przecież to tylko Youngmin... Ta wredna menda, która irytowała cię od samego początku. Jednak czy cały czas myślałaś o nim tak samo? Jak o kimś, kto lubi uprzykrzać ci życie? Zauważyłaś rzeczy, których wcześniej w nim nie widziałaś. A kiedy zobaczyłaś ból na jego twarzy... Nie chciałaś tego. Nie chciałaś, żeby cierpiał... Ciebie również to bolało...
       Co się z tobą działo..?
      Następnego dnia Youngmin nie wychodził z pokoju. Wszyscy pytali cię co się stało wczoraj. Czemu chłopak się tak zachowuje. Nie mogłaś odpowiedzieć na te pytania. Zresztą co miałabyś im powiedzieć?
Chłopcy wyszli późnym popołudniem. Zdecydowałaś się zajrzeć do Youngmin'a. Trochę się o niego martwiłaś.
       Zapukałaś do jego pokoju.
- Czy wy nie rozumiecie, co się do was mówi? - otworzył je zdenerwowany blondyn. Jednak kiedy zauważył ciebie spuścił wzrok. - Wybacz... myślałem, że to-
- Wyszli. - przerwałaś mu.
       Nastała między wami cisza.
- Wejdź. - otworzył drzwi szerzej.
       Weszłaś bez słowa. Youngmin zamknął drzwi. Usiadłaś na jego łóżku. Dopiero teraz rzuciło ci się w oczy, że chłopak jest w samych bokserkach. Zarumieniłaś się, zastanawiając czemu akurat tam skierowałaś swój wzrok. Odwróciłaś odwróciłaś głowę. Youngmin usiadł obok ciebie.
- Dziękuję ci za wczoraj... - powiedział.
- Nie masz za co... - odparłaś.
- Mam. - spojrzał na ciebie. - Gdyby cię tam wczoraj nie było...
- Ale byłam... i chyba za bardzo się wczułam w rolę twojej dziewczyny... - zaczerwieniłaś się lekko, spuszczając wzrok.
- Poszło ci świetnie. - uśmiechnął się lekko.
- Jesteś idiotą, wiesz? - skierowałaś na niego swój wzrok.
- Co..? - spojrzał na ciebie trochę zdziwiony.
- Cholernym idiotą i masochistą. - dodałaś.
- Myślałem, że-
- Po co zgadzałeś się na to spotkanie? - zapytałaś. - Widać było, że to cię boli... Więc po co?
- Czemu się tym interesujesz? - odpowiedział ci pytaniem.
- Bo jesteś idiotą. Większym niż się spodziewałam. - odparłaś.
       Chłopak uśmiechnął się.
- No i z czego się cieszysz? - spojrzałaś na niego jak na debila.
- Przejmujesz się tym co czuję? - zapytał podejrzliwie.
- Huh? Ja nic takiego nie powiedziałam...
- Nie? - przysunął się do ciebie.
- Ja... tylko pytam... - odsunęłaś się z rumieńcami.
- Czemu się rumienisz? - przysunął się ponownie.
- G-Gorąco tu... - znów się odsunęłaś.
- Nie zauważyłem... - cały czas był blisko.
       Po chwili ty leżałaś na jego łóżku, a blondyn zawisł nad tobą. Byłaś cała czerwona. Czemu on tak na ciebie działał?
- I co ja mam z tobą zrobić, co? - spojrzał na ciebie poważnie. - Raz jesteś dla mnie okropna, a następnego zachowujesz się tak jak teraz. Mieszasz mi w głowie, wiesz? - zbliżył trochę swoją twarz do twojej.
- Ja nic nie robię... - odparłaś cicho.
- Czemu wczoraj mnie pocałowałaś? W samochodzie mówiłem, że nie musisz robić tego typu rzeczy. - powiedział.
       Zaczerwieniłaś się i odwróciłaś głowę.
- Czemu? - położył dłoń na twoim policzku.
- Bo... nie mogłam na to patrzeć... - powiedziałaś cicho.
- Na co?
- Na ciebie... Na to, że to cię boli... Chciałam odwrócić od nich twoją uwagę... - spojrzałaś na niego.
- To jedyny powód, prawda?
       Czy to był jedyny powód? Właściwie czemu go pocałowałaś? Było dużo sposobów, by odwrócić jego uwagę od pary...
- Nie wiem... - odparłaś niepewnie.
- Nie rozumiem cię.
- To jest nas dwójka. Też siebie nie rozumiem. - westchnęłaś.
       Chłopak zaśmiał się cicho. Patrzyliście przez chwilę na siebie. Potem Youngmin zaczął przysuwać się do ciebie powoli. Przełknęłaś nerwowo ślinę. Wasze usta dzieliła niewielka odległość. Czułaś na swoich wargach jego oddech.
- Youngmin, wiesz może, gdzie jest ______... - do pokoju wparował Jeongmin.
       Patrzył na was zaskoczony. Blondyn odsunął się od ciebie szybko i wstał. Ty podniosłaś się do siadu cała czerwona.
- Ja wam chyba w czymś przeszkodziłem... - odparł, zauważając ubiór Youngmin'a.
- N-Nie, hyung, to nie tak jak myślisz... - blondyn też był cały czerwony.
- Tak... Rozumiem... - chłopak z uśmiechem wyszedł z pokoju.
       Znałaś ten uśmiech. To nie przewidywało nic dobrego.
- Hyung! - Youngmin wybiegł za nim.
- Youngmin hyung wie gdzie jest noona? - Minwoo zwrócił się do Jeongmin'a.
- Zastałem tam bardzo ciekawą scenę... - zaczął Jeongmin.
- Jaką? - zapytali wszyscy ciekawi.
- Żadną. - Youngmin zakrył starszemu usta dłonią.
        Również przyszłaś do salonu.
- Hyung... Jesteś w samych bokserkach, a noona wyszła z twojego pokoju... - spojrzał na niego podejrzliwie maknae. - Co tam się działo?
- N-Nic.. - zająknęłaś się i zaczerwieniłaś.
- Noona. Jesteś czerwona. - maknae wskazał palcem na twoje policzki z szerokim uśmiechem.
       Wszyscy przyglądali wam się podejrzliwie.
- Dobra, koniec. - odparł lider. - Dajmy już im spokój.
- Dziękuję, hyung. Przynajmniej ty-
- Przerwaliśmy wam coś. My już sobie idziemy, a wy spokojnie dokończcie. Tylko napiszcie kiedy skończycie. - powiedział, przerywając Youngmin'owi.
- Donghyun! - podniosłaś głos, maksymalnie czerwona.
       Wszyscy wybuchli śmiechem. Oprócz waszej dwójki.
- Nie odzywam się do was. - odparłaś obrażonym tonem.
- Noona. - podszedł do ciebie maknae.
- Pff... - odwróciłaś głowę w drugą stronę, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- My tylko żartujemy, noona. - pogłaskał cię po ramieniu.
- Raczej nie często widać was razem wygłupiających się. - wytłumaczył Jeongmin. - Mamy prawo być zaskoczeni. - podniósł ręce w geście obronnym.
- Niech wam będzie. - westchnęłaś.
- No chyba, że między wami naprawdę coś jest. - spojrzał na was podejrzliwie Hyunseong.
- Teraz wam na pewno o niczym nie powiem. - odparł Youngmin.
- No, ej. - zwrócił się do niego Kwangmin. - Chcemy wiedzieć, hyung.
       Blondyn uśmiechnął się wrednie. Oplótł cię rękoma wokół ramion i oparł głowę na twoim barku.
- Chyba to sobie przywłaszczę. - odparł, mając na myśli ciebie.
- To? - zerknęłaś na niego rozbawiona. - Przywłaszczysz? Śnisz.
- Od teraz tylko i wyłącznie o tobie, kotek. - mruknął, uśmiechając się zawadiacko.
- Co się działo wczoraj? Ja nie wierzę w to co widzę. - odparł zdezorientowany Minwoo. - Wy? Razem? Nie rozumiem was. - westchnął ciężko.
- To witaj w klubie. - zaśmiałaś się cicho. - Bo ja też do końca za nami nie nadążam.




_______________________
Właśnie skończyły nam się ferie, a tu nie pojawił się żaden scenario >.< Przepraszam za to, ale wena nas nie lubi. TT-TT
Oto scenariusz z Youngmin'em ^-^ Mam ogromną nadzieję, że się podoba *~* Oraz przepraszam za czekanie, Min Yoon Gi ;(
Nie wiem co by tu... Aa! Nasz blog dostał nominację Libster Award, za co naprawdę serdecznie dziękujemy ;> Za niedługo pojawi się post z tym związany ;)
Liczymy na Wasze komentarze ^-^

~YooRa

wtorek, 13 stycznia 2015

D.O (EXO-K) - Kim jest Do Kyung Soo? (2/???)

    
D.O dla Kyane

      Westchnęłaś pod nosem.
       Minął tydzień od waszego ostatniego spotkania. Kyung Soo nie było ani w szkole ani w kuchni. Zastanawiało cię co się stało. A jeszcze bardziej zastanawiało cię dlaczego tak bardzo cię to interesuje.
Zeszłaś na dół, do kuchni. Weszłaś do pomieszczenia. Jeden z kucharzy uśmiechnął się do ciebie szeroko.
- Coś się stało, ______? - zapytał.
- Pracował tu taki chłopak, Kyung Soo... Coś się z nim stało? - zapytałaś.
- Ahh, Kyung Soo. Zajmuje się chorym braciszkiem. - odpowiedział.
- Byunghun'em?
- Znasz go? - zapytał lekko zdziwiony.
- Można tak powiedzieć. - odparłaś i doszłaś do wniosku, że znalazłaś dobrą chwilę, by dowiedzieć się czegoś o brunecie. - I właśnie, powiesz mi coś więcej o Kyung Soo?
- A czemu cię to tak nagle interesuje? - zapytał Junsu. - I czemu nie zwrócisz się z tym do niego?
- Bo interesuje. I chcę się tego dowiedzieć od ciebie. - wystawiłaś mu język. - Powiesz mi czy nie?
- Co byś chciała wiedzieć? - spojrzał na ciebie ciekawy.
- Wszystko.
      Tak jak poprosiłaś Junsu powiedział ci to, co wiedział o chłopaku, śmiejąc się przy tym pod nosem. Zastanawiał się czemu tak bardzo interesujesz się Kyung Soo. Udawałaś również, że nie słyszysz innych jego uwag pod względem tego, czy przypadkiem się nie zakochałaś.
     Niby Junsu powiedział ci wszystko co o nim wiedział, ale to i tak było mało. Dowiedziałaś się od niego jedynie, że pracuje tu, bo nie pochodzi z tak bogatej rodziny, a w szkole uczy się przez stypendium. Oraz tego, że nienawidzi bogatych, rozpieszczonych gnojków... takich jak ty. Co w sumie wyjaśniło ci jego zachowanie, względem ciebie.
      Stwierdziłaś, że chyba dogadanie się z nim będzie o stopień trudniejsze niż myślałaś. Niezbyt interesowało cię z jakiej jest rodziny i nie zwracałaś na to uwagi. Jednak najwidoczniej on tak i jego nastawienie do ciebie na pewno szybko nie uległo by zmianie. Tylko co niby miałabyś zrobić by to zmienić? By zaczął cię jakoś bardziej tolerować? I co by... Ale po co w ogóle o tym myślałaś? Niby czemu miałabyś próbować przekonać do siebie kogoś, kto zachowuje się w stosunku do ciebie w taki sposób? Od razu wrzucił cię do worka z innymi, więc czemu miałoby ci zależeć na tym jak cię postrzega? Nie wiedziałaś, po co zaczęłaś się nad tym zastanawiać.
      Stwierdziłaś jednak, że odwiedzić go możesz. W sensie Byunghun'a. W końcu miałaś jego misia.
- A wiesz może, gdzie mieszkają? - zapytałaś nagle, przerywając Junsu odpowiedź.
- Wiem. - powiedział. - To też cię interesuje?
- Chciałabym odwiedzić małego. I mam jeszcze coś co należy do niego i chcę mu to oddać. - uśmiechnęłaś się.
- Nie wiem... czy to dobry pomysł, byś tam szła. - zajął się przecieraniem blatu.
- Czemu?
- Po drodze jest kilka nieciekawym ulic... To niebezpieczne. Coś mogłoby ci się stać. - odpowiedział.
- Junsuu~
- Mówię poważnie. Jeśli coś ci się stanie-
- Daj spokój. Potrafię o siebie zadbać. - odparłaś.
- Twój ojciec mnie zabije, jeśli dowie się, że tam poszłaś i, że ja ci o tym powiedziałem i-
- Więc mnie tam zaprowadź. - poleciłaś.
- Nie mogę. Muszę pracować. - powiedział.
- Junsu~
       Użyłaś swojego niezawodnego aegyo, mimo że nie lubiłaś go używać.
       Chwila wahania. Jakieś pół godziny gadania, żebyś uważała, że masz nie próbować nawet wracać sama, itp. Dopiero po tym uzyskałaś to czego chciałaś. Junsu zapisał ci adres na kartce. Wzięłaś go i ruszyłaś na przystanek. Autobus przyjechał po chwili. Nie miałaś zamiaru jechać tam limuzyną. Wsiadłaś do pojazdu, który ruszył. Po niedługim czasie dotarłaś na przystanek najbliższy adresowi Kyung Soo. Musiałaś przejść kilka ulic. Powoli robiło się ciemno, ale jakoś cię ten fakt nie zniechęcał. Ruszyłaś w odpowiednim kierunku, trzymając kartkę w ręku.
      Mijając powoli jakieś niezbyt ciekawe budynki, słyszałaś dziwne odgłosy. Na dodatek od dłuższego czasu miałaś wrażenie, że ktoś za tobą idzie. Gdy jednak się obracałaś nikogo nie widziałaś. Westchnęłaś po raz kolejny i przestałaś zwracać na to uwagę... Do czasu.
      Poczułaś ucisk na nadgarstku. Natychmiast użyłaś chwytów, których nauczył cię kiedyś jeden z ochroniarzy, bo nie chciał aby coś ci się stało. Reagowałaś szybko. Miałaś niezły refleks, więc nie miałaś najmniejszych problemów z opanowaniem ruchów.
      Unieruchomiłaś przeciwnika, przygniatając go kolanami do ziemi. Powoli wykręcałaś jedną z jego dłoni.
- Yah! ______, to boli. - usłyszałaś znajomy głos.
      Spojrzałaś na niego trochę zdziwiona.
- Kyung Soo?
- Nie, Święty Mikołaj. Złaź. - nakazał.
       Zeszłaś z niego posłusznie. Brunet podniósł się z ziemi i otrzepał.
- Co ty tu robisz? - zapytał chyba zirytowany.
- Właśnie się do ciebie wybierałam. A raczej do Byunghun'a. Jest chory, prawda? - upewniłaś się.
- To nie twój interes. A poza tym szłaś w złą stronę. - powiedział.
- Serio? - spojrzałaś na kartkę. - Junsu napisał mi, że... - brunet zabrał ci ją.
- Mój dom ma numer 15, nie 5. - odparł. - Junsu zawsze go myli. I po co ci mój adres?
       Wyciągnęłaś z torby misia.
- To Byunghun'a... Skąd to masz? - zapytał.
- Zgubił to wtedy na przystanku. - odpowiedziałaś.
- Kyung Soo. - usłyszałaś głos jakiejś kobiety, która pojawiła się za plecami bruneta. - Kto to? - spojrzała na ciebie.
- To jest-
- Noona! - mały Byunghun nie wiadomo skąd pojawił się przed tobą, pokazując swoje ząbki.
       Kucnęłaś, a chłopiec od razu się w ciebie wtulił.
- Mam coś twojego maluchu. - pokazałaś malcowi misia, na co ten uśmiechnął się szeroko.
       Chwycił go i ponownie się w ciebie wtulił. Podniosłaś go i spojrzałaś na Kyung Soo.
- Noona? - kobieta spojrzała na ciebie, a później na bruneta. - To twoja dziewczyna?
- W życiu! - zaprzeczył szybko.
- W takim razie..?
- Znamy się ze szkoły. - odparłaś.
- Kyung Soo, mówiłeś, że nie masz przyjaciół w szkole. - powiedziała kobieta.
- To nie jest moja przyjaciółka. - spojrzał ciebie z pogardą. - To córka mojego szefa.
- Ooo! - uśmiechnęła się do ciebie szeroko. - Miło cię poznać. Właśnie wracamy do domu. Może chciałabyś wpaść?
- Chęt-
- Umma! - brunet spojrzał na nią błagalnie, przerywając ci. - Nie ma potrzeby zapraszać jej do na-
- Ale bez dyskusji. - przerwała mu kobieta. - Chcę ją poznać, to twoja koleżanka. Do tego Byunghun tak łatwo się od niej nie odklei.
- To nie jest moja kole-
- Masz na imię ______, prawda? - zapytała kobieta z ciepłym uśmiechem.
- Tak, skąd pani wie? - odpowiedziałaś jej pytaniem.
- Wiem dużo rzeczy. - zaśmiała się cicho. - A ty może byś już z niej zszedł, co? - zmierzwiła malcowi włosy. - Musi ci być ciężko, lekki to on nie jest.
- Nie, jest dobrze. - uśmiechnęłaś się.
- Na pewno?
- Ne. - potwierdziłaś.
- No to dobrze. - powiedziała. - Idziemy?
       Wraz z Byunghun'em skinęliście głowami. Kyung Soo szedł obok ciebie z niezbyt zadowoloną miną. No, ale cóż. Ty nie miałaś na co narzekać.

_____________
Chongmal mianhamnida!
Obiecywałam drugą część wieki temu, a dopiero teraz się pojawia TT-TT Jestem okropna... ^-^"
Cóż... mogę jedynie mieć nadzieję, że się podoba oraz, że będziesz miała cierpliwość, Kyane. :/
Liczę na Wasze opinie ^-^
Aaaa, no i najważniejsze. Naprawdę dziękujemy za ponad 10 tys. wyświetleń~ :D Szybko przyszło :D Nie spodziewałyśmy się xD Jeszcze raz dziękujemy i liczymy na to, iż nas nie opuścicie :D ...oraz, że będziecie mieli do mnie duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo cierpliwości ^-^"

 ~YooRa

Obserwatorzy