środa, 24 września 2014

Zelo (B.A.P) - Tania komedia romantyczna

     


Zelo dla Candry :3

       Wyszłaś z budynku szkoły i od razu ruszyłaś w stronę domu. Miałaś już dość szkoły. Na szczęście za niedługo miały być wakacje.
Rozejrzałaś się. Niektórzy ludzie spieszyli się, zaś inni cieszyli się wolnym czasem. No bo w końcu był piątek, początek weekendu. Nareszcie trochę wolnego.Byłaś niesamowicie szczęśliwa.
Kiedy prawie dotarłaś do domu, zadzwonił twój telefon. Był to twój ojciec.
- Cześć, _____. - przywitał się.
- Hej, tato. - odpowiedziałaś mu tym samym.
- Mam do ciebie jedną małą prośbę, skarbie. - zaczął.
Wiedziałaś, że za tym telefonem coś się kryje. Ojciec rzadko kiedy dzwonił z pracy bez wyraźnej potrzeby.
- O co chodzi? - zapytałaś.
- No bo... Jak wychodziłem, zapomniałem jednej potrzebnej teczki, a teraz nie mogę się wyrwać z wytwórni...- powiedział.
Zawsze czegoś zapominał, a ty musiałaś mu to przynosić.
- Gdzie jest ta teczka? - zapytałaś.
- W moim gabinecie. Leży na biurku. Czarna z kilkoma białymi napisami. - opisał ci ją.
- Okay. Za niedługo będę w domu. Przebiorę się i ci ją przyniosę. - odpowiedziałaś.
- Dziękuję,______. Jesteś kochana. Do później. - rozłączył się.
Westchnęłaś i weszłaś do domu. Poszłaś do swojego pokoju i przebrałaś się. Później skierowałaś się do gabinetu ojca. Całe szczęście, że była tam gdzie mówił.
Często zdarzało się tak, że nie było rzeczy tam gdzie je "zostawiał". Najzwyklej w świecie zapominał, gdzie je zostawiał. Nadal nie wiedziałaś jak, mimo jego roztrzepania, wytwórnia prosperuje tak dobrze. Jednak nie wnikałaś, najwidoczniej twój ojciec był bardziej kompetentny niż się mogło wydawać.
Wzięłaś ją i wyszłaś z domu. Skierowałaś się na przystanek autobusowy. Mimo, że wytwórnia nie była nie wiadomo jak daleko, to jednak był kawałek drogi, a tobie nie chciało się iść pieszo.
Po drodze spotkałaś swoją przyjaciółkę, Yoon Soo.
- Hej. - odparłaś uśmiechnięta.
- Hej. - odpowiedziała. - Gdzie się wybierasz? - zapytała.
- Muszę jechać do taty, do wytwórni. A ty? Nie miałaś jechać przypadkiem do mamy? - zapytałaś.
- Pojadę dopiero jutro. - odparła. - Tak a propos wytwórni twojego ojca... Czemu nie chcesz, by ludzie dowiedzieli się kto jest tą "legendarną córką"? - zapytała.
- Bo to nie ma sensu. Nie chcę cały czas być zaczepiana prze ludzi i pytana o zespoły, które mój ojciec wypromował. - opowiedziałaś. - To byłoby zbyt uciążliwe.
Chwilę później musiałyście się rozdzielić. Pożegnałyście się i rozeszłyście w swoje strony. Potem przyjechał twój autobus. Wsiadłaś do niego i pojechałaś do ojca.
Na twoje nieszczęście zaczął padać deszcz. By dojść do wytwórni musiałaś przejść przez niewielki park. To można było nazwać plusem. Nie lało jak z cebra, więc w sumie i tak bardzo byś nie zmokła.
Po minięciu parku, musiałaś tylko przejść przez jezdnię. Po drugiej stronie była już wytwórnia. Jednak... Kiedy tylko weszłaś na pasy, momentalnie zaczęło padać o wiele mocniej.
Westchnęłaś.
I tak zmokłaś. Na dodatek o wiele bardziej niż się mogłaś spodziewać. Zawsze wszystko musiało iść nie po twojej myśli. Przemoknięta, ruszyłaś do budynku wytwórni.
Wpadłaś na jakiegoś chłopaka. Dopiero po przyjrzeniu mu się zauważyłaś kaptur i okulary przeciwsłoneczne.
Mimo że wyglądał trochę podejrzanie, najpierw pomyślałaś o tym po co mu te okulary, skoro pada deszcz i w sumie jest już ciemno? To cię bardziej ciekawiło.
- Przepraszam.- odparłaś i chciałaś go minąć.
On szybko zatkał ci usta i zaciągnął na tyły budynku, ta aby nikt was nie widział. Zaczęłaś się trochę bać. Nie wiedziałaś, co ma zamiar zrobić.
Słyszałaś, że ktoś biegnie w waszym kierunku. Miałaś zamiar pisnąć, ale dłoń chłopaka starannie ci to uniemożliwiała.
- Błagam, bądź cicho. - usłyszałaś jego szept.
Przestałaś się szarpać. Byłaś niewiarygodnie posłuszna.
- Widziałeś go? - był to głos jednego z pracowników wytwórni.
- Nie... Co za chłopak. Czemu nie może słuchać swojego menagera? - odparł drugi, również znajomy, głos.
Po chwili odeszli, a chłopak cię puścił.
- Kim jesteś i czego ty w ogóle ode mnie chcesz? - zapytałaś.
- Niczego. Po prostu by mnie przez ciebie znaleźli. - odparł oskarżycielsko.
- Przeze mnie? Jak ja nawet nic nie zrobiłam. - powiedziałaś.
- Ale byłaś blisko i by cię usłyszeli. Jeśli tak by było, znaleźliby mnie. - wyjaśnił.
- A możesz mi powiedzieć, kim jesteś? - zapytałaś.
- Jednym z członków zespołu z tej wytwórni. - odparł. - Zwiewałem przed menagerem... A ty... Jesteś cała mokra... - stwierdził.
- Poważnie? Ciekawe dlaczego? - zapytałaś sarkastycznie.
- Powinienem przeprosić, za przetrzymanie cię na deszczu. - podrapał się w głowę, a raczej w kaptur. - Tak więc, przepraszam. A teraz sobie idę. - odparł i minął cię.
W tym samym czasie zadzwonił twój telefon.
- _____, gdzie jesteś? Trochę tu już na ciebie czekam, nie mówiłem ci, że potrzebna jest mi dość szybko? Tak właśnie jest. Jeśli nie miałaś czasu lub...
- Jestem pod wytwórnią, tato. Zaraz u ciebie będę. - przerwałaś mu.
- Dobrze. Czekam na ciebie w studiu nagraniowym. - rozłączył się.
- Ale któ... - no i się nie dowiedziałaś.
Westchnęłaś i w końcu weszłaś do budynku.
- Przepraszam. W którym studiu jest mój ojciec? - zapytałaś, znajomą ci sekretarkę.
- Najprawdopodobniej nr 5. - odpowiedziała kobieta.
- Dziękuję. - odparłaś i ruszyłaś do wskazanego studia.
Po chwili znalazłaś się tuż pod jego drzwiami. Weszłaś.
- _____, dlaczego jesteś aż tak mokra? - zapytał, przerażony twoim wyglądem.
- Pada. Mocno. Plus ktoś mnie zatrzymał podczas tej pięknej pogody. Trzymaj tą teczkę. - wyciągnęłaś ją z torby i podałaś ojcu.
- No to ja wra...
- Czekaj, czekaj. - zatrzymał cię. - Idź do Yeon Ji i przebierz się. Jesteś zbyt przemoczona. - powiedział.
- Okay. - odparłaś i wyszłaś.
  Yeon Ji była przyjaciółką twojego ojca. W sumie to można było nazywać ją jego kuzynką.
  Pochodziłaś trochę po wytwórni, zastanawiając się gdzie może ona być. Weszłaś do innego studia nagraniowego i akurat udało ci się trafić.
- Hej. - odparłaś uśmiechnięta.
- _____... Ty jesteś cała mokra. - odparła zaskoczona.
- Minimalnie. - powiedziałaś. - Masz może coś, co nadało by się dla mnie do przebrania? - zapytałaś.
- Jasne. Chodź. - wyszłyście ze studia i skierowałyście się do jakiegoś pokoju.
- Okay. Trzymaj. - podała ci rzeczy, które przed chwilą wyciągnęła z jednych z szafek. - Wiesz gdzie jest łazienka. - uśmiechnęła się i wyszła.
       Od razu się tam skierowałaś i wzięłaś szybki prysznic. Przebrałaś się i wyszłaś. Na korytarzu wpadłaś na tego samego chłopaka, którego spotkałaś przed wytwórnią.
- Ty... - zaczęliście w tym samym czasie. - Co tu robisz?
Spojrzeliście na siebie trochę zdziwieni.
- Ja jestem...- znów zaczęliście razem.
- Mów pierwszy. - odparłaś.
- Jak mówiłem jestem w jednym z zespołów i...
- Czy przypadkiem nie uciekałeś przed menager'em? - zapytałaś.
- Nie bardzo mi wyszło, ale to już mniej ważne. A co z tobą? - spojrzał na ciebie pytająco.
- Jestem córką producenta. - odparłaś.
W wytwórni nie było to żadną tajemnicą.
- To naprawdę ty? - był chyba dość zaskoczony.
Ściągnął okulary i kaptur, przyglądając ci się uważnie. Zaczerwieniłaś się lekko.
- Producent bardzo dużo o tobie opowiadał. - stwierdził.
- Zawsze to robi. - odpowiedziałaś mu tym samym.
Zaśmiał się.
- Przyjdziesz później do studia? - zapytał nagle.
- Ale po co? - spojrzałaś na niego lekko zdziwiona.
- Proszę. - dodał.
- Dobra, niech ci będzie, ale...
- Super, ja muszę już iść. - pobiegł przed siebie.
Westchnęłaś i udałaś się do Yeon Ji.
Jakieś pół godziny później, udałaś się do studia, w którym był twój ojciec. Stawiałaś, że tam miałaś przyjść i się nie pomyliłaś.
Ojciec był bardzo zdziwiony twoim widokiem. Jednak najwidoczniej się z tego cieszył.
- Cóż to się stało, że przychodzisz na nagrania? - zapytał, gdy usiadłaś obok.
- Ktoś mnie o to poprosił, więc jestem. Poczekam, aż będziesz wolny. - powiedziałaś.
- Dobrze. - uśmiechnął. - A mogę wiedzieć co to za "ktoś", prosił abyś przyszła?
- A czy ty musisz wszystko wiedzieć? - burknęłaś tylko.
- No dobrze. - uśmiechnął się. - To nowy zespół, B.A.P.
Przyjrzałaś się im. Od razu dostrzegłaś chłopaka, który cię tu zaprosił. Wyjątkowo przyciągał twoje spojrzenie. Zauważyłaś, że znów ci się przygląda, więc odwóciłaś wzrok.
- Dobra, tak jak mówiłem. - powiedział do nich i puścił podkład.
Wsłuchałaś się. Spodobała ci się ta piosenka. Odleciałaś. Kiedy skończył się podkład zauważyłaś, że "ktoś" ci macha. Udawałaś więc, że tego nie widzisz. Mimo to lekko się uśmiechnęłaś.
- Choi Jun Hong. - powiedział ojciec, zauważając twoją reakcję na jego zachowanie. - Nazywa się Choi Jun Hong, a jego pseudonim to Zelo.
- Po co mi to mówisz? - zapytałaś.
- Tak po prostu. Bez wyraźnej przyczyny. - powiedział z lekka sarkastycznym tonem.
Udałaś, że tego zauważyłaś.
- Możesz przynieść im coś do picia? - spytał.
- Od kiedy jestem dziewczyną na posyłki? - jęknęłaś. - Co przynieść?
- Ej, nie denerwuj się. Chciałem dobrze. - odparł tonem pięcioletniego dziecka.
- Dobra, dobra. To co mam im przynieść? - wstałaś.
- W pokoju naprzeciw znajdziesz lodówkę. Wyciągnij coś stamtąd. - polecił.
- Okay. - odparłaś.
Po chwili wróciłaś z kilkoma butelkami napojów i poszłaś do chłopaków. Podeszli do ciebie i wzięli po jednej.
- Aa! - nagle rozległ się głos twojego ojca. - Chodźcie do mnie do gabinetu. - nakazał im. - Muszę wam coś pokazać. - wyszedł.
Zespół ruszył za nim. Został tylko Zelo. Nie wiedziałaś jak się zachować. Mimo wszystko zostaliście sami.
- Nazywam się Choi Jun Hong. - uśmiechnął się. - Mów mi po prostu Zelo.
Skinęłaś głową.
- Ja nazywam się...
- _____, wiem. - odparł, a ty spojrzałaś na niego zdziwiona. - Wiesz, jesteś inna od wszystkich dziewczyn, które kiedykolwiek spotkałem.
- Znasz mnie dopiero...
- Mówiłem, że producent dużo o tobie opowiadał? - odparł.
- Ale jak dużo...
- Bardzo dużo. - wyprzedził twoje pytanie. - Jesteś naprawdę inna... Znaczy taka sama, jak mówił, ale inna od reszty i...
Zaczerwienił się.
- Za dużo gadam. - westchnął. - Chodzi mi o to... - w tym samym momencie wszedł jeden z członków zespołu.
Zabrał Zelo ze studia mimo jego prostestów i wyszli. Chwilę próbowałaś poukładać sobie to, co tu zaszło, ale zrezygnowałaś. Wyszłaś ze studia i od razu skierowałaś się do domu.
Domyślałaś się co chłopak chciał powiedzieć. Właśnie przez to twoja twarz była czerwona. Miałaś wrażenie, jakby ten dzień był o wiele dłuższy niż by się wydawał. Musiałaś pomyśleć.  No bo, to było dość szybkie. Znałaś go mniej niż dzień, a on mówi coś takiego. Wiedziałaś, że twój ojciec często opowiada o tobie zespołom, ale jak dużo mógł mu powiedzieć?
Nie byłaś pewna czy mówi poważnie czy nie. Stawiałaś na to drugie i przestałaś brać to do siebie.
       Twój telefon znów zadzwonił. I ponownie był to twój ojciec.
- Tak? - odebrałaś.
- Skarbie, gdzie ty jesteś? - zapytał ojciec. - Myślałem, że w drodze do domu, zajedziemy do jakiejś restauracji. Wrócisz? - zapytał.
- Tato, źle się czuję. - skłamałaś. - Przepraszam.
- Wszystko w porządku? Gdzie teraz jesteś? - zapytał.
- Przy parku. - odparłaś.
- Dobrze, poczekaj tam. - odparł. - Polecę szoferowi, żeby cię podwiózł do domu. Nie chcę żebyś wracała sama.
- Okay. - powiedziałaś i rozłączyłaś się.
Usiadłaś na jednej z ławek i czekałaś na szofera. Chwilę później zjawił się i zawiózł cię do domu. Od razu skierowałaś się do swojego pokoju. Usiłowałaś nie myśleć o Zelo, ale marnie ci to szło. Po około trzech godzinach wrócił twój ojciec. Przeprosił, że dopiero tak późno. Zaczął rozmowę na temat Choi Jun Hong'a.
- Nie ma o czym rozmawiać, tato. - stwierdziłaś. - To tylko... Nie, nieważne.
- Dobrze, ja nie chcesz to nie mów. Nie rozumiem o co ci chodzi. Mogłabyś czasem pomyśleć innych. Zachowujesz się czasami naprawdę egoistycznie. - powiedział zdenerwowany i skierował się do gabinetu.
Westchnęłaś i poszłaś do swojego pokoju. Rzuciłaś się na łóżko. Twój telefon dzwonił, ale nie miałaś zamiaru z nikim gadać i ją wyłączyłaś. Nie zauważyłaś kiedy zasnęłaś.

Rano wstałaś, ogarnęłaś się i zeszłaś na dół. Trochę pomyślałaś nad wczorajszą sytuacją z ojcem i postanowiłaś, że go przeprosisz. Z taką myślą weszłaś do salonu. Jednak był tam ktoś, kogo się nie spodziewałaś. Zelo. Odwróciłaś wzrok od chłopaka i podeszłaś do ojca.
- Powinnam cię przeprosić za wczoraj. Wiem, że potrafię być denerwująca. - spuściłaś głowę, a ojciec przytulił cię.
- To nic, skarbie. - powiedział ciepło. - Ale jest tu chyba ktoś, z kim musisz porozmawiać. - puścił cię, znacząco patrząc na Zelo.
Odwróciłaś wzrok.
- Zostawiam was. - pocałował cię w czoło i pogłaskał po głowie. - Mam trochę roboty.
Westchnęłaś.
- Aa, wieczorem wyjdziemy gdzieś, dobrze? - spojrzał na ciebie pytająco. Skinęłaś głową.
- Wyjaśnijcie sobie wszystko. - powiedział i wyszedł.
Ponownie zostałaś z Jun Hong'iem sam na sam. Poszłaś do kuchni i sięgnęłaś do lodówki po wodę. Zaczęłaś ją pić.
- Co do wczorajszego... - zakrztusiłaś się, przypominając sytuację.
Zmartwiony chłopak podszedł bliżej ciebie.
- Nic mi nie jest. - odsunęłaś się.
- To... dobrze. - odparł.
Oparłaś się o blat.
- Czemu tu jesteś? - zapytałaś po dłuższym czasie.
- Z powodu tego co wczoraj powiedziałem. - odpowiedział.
- Jeśli o to chodi, to wiem, że nie mówiłeś na poważnie i...
- Mówiłem poważnie. - odparł stanowczo. Spojrzałaś w bok, chowając swoje rumieńce.
To niemożliwe.
- Spójrz na mnie, proszę. - poprosił. Niechętnie to zrobiłaś. Chłopak zbliżył się do ciebie.
- Naprawdę byłem poważny. Może to zabrzmi, jak z jakiejś taniej komedii romantycznej, ale... Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. - odparł, ujmując twoją rękę.
- Tak. Zobaczyłeś mnie w tym deszczu, złapałeś i pomyślałeś: "To ta jedyna"...
Zapadła chwila ciszy.
- Kocham cię, _____. - powiedział.
- Huh? - spojrzałaś na niego, jeszcze bardziej czerwona. - T-to...
Nie potrafiłaś z siebie nic wydusić. Uśmiechnął się i zbliżył do ciebie.
- Trochę absurdalne? - zapytał, a wasze usta dzieliły milimetry.
Nie wytrzymałaś i zbliżyłaś się do niego, przez co połączyłaś wasze usta. Musnęłaś lekko jego wargi, na co on odpowiedział. Pogłębił pocałunek, a ty objęłaś go lekko w pasie. Zelo objął twoje pośladki.
Wzdrygnęłaś się lekko, ale nie przeszkadzało ci to. W tym samym momencie do kuchni wszedł twój ojciec. Odchrząknął.
- T-to... - odsunęliście się od siebie gwałtownie.
- Wiecie, na górze jest sypialnia i...
- Tato! - ryknęłaś na niego, maksymalnie czerwona. Ten zaśmiał się.
- Wychodzę. - odparł i tak zrobił.
  Przez dłuższy czas nie patrzyłaś na chłopaka. W życiu nie byłaś tak czerwona. Jak twój ojciec mógł coś takiego zasugerować...
Chwilę później poczułaś dłoń chłopaka na swojej.
- _____, nie bierz tego na poważnie. On żartował. - powiedział.
- To i tak... - nadęłaś policzki.
Zelo pocałował cię w czoło, ty wypuściłaś powietrze z policzków.
- Wiesz, że jesteś słodka? - zapytał, przyglądając się twoim rumieńcom.
Sam też był trochę czerwony.
- Twój ojciec rozmawiał ze mną rano. Powiedział, że chciałby żebym się tobą zaopiekował. - odparł.
- Będziesz bawił się w moją niańkę? - zapytałaś.
- Wiesz o co mi chodzi. - stwierdził.
- Może. - spojrzałaś w bok.
- Więc, jak będzie? - zapytał.
- Z czym?
- Z nami. - odparł. - Zostaniesz moją dziewczyną?
Odpowiedziałaś mu na to pocałunkiem. Po chwili odsunęłaś się.
- Uznam to za "tak". - uśmiechnął się szeroko i przytulił cię mocno.
Również wtuliłaś się w niego.


________________
Scenario napisany dla Candry, gdyż iż ponieważ, Jelly jest jej UB :D Zabije mnie za to "Jelly"...
Pisałyśmy go jakiś czas temu, jeszcze przed zakończeniem roku szkolnego. Wstawiam go, by nie było tak, że nic się nie pojawia :3
Tak w ogóle, Kyane, przepraszam, za to, że z D.O idzie mi tak długo, ale postaram się to ogarnąć :D 

Współautorką jest Mi Li ^-^ Nasz pierwszy wspólny scenario :D Muszę ją wymęczyć, bo chcę ich więcej xD
~YooRa

poniedziałek, 15 września 2014

D.O (EXO-K) - Kim jest Do Kyung Soo? (1/???)

     

D.O dla Kyane

       Kierowałaś się do wyjścia, gdy zatrzymała cię gospodyni.
- Niech panienka pamięta o dzisiejszej lekcji gry na pianinie i śpiewu. Później jest jeszcze dodatkowa lekcja języków obcych. - odparła starsza kobieta.
- Ta. - mruknęłaś i wyszłaś.
       Tam już czekał na ciebie szofer, który od razu po zobaczeniu cię, otworzył drzwi od limuzyny. Westchnęłaś i udałaś się w jej kierunku.
- Dzień dobry, panienko. - ukłonił ci się. Skinęłaś na to jedynie głową i wsiadłaś do pojazdu. Mężczyzna zamknął za tobą drzwi. Wsiadł na swoje miejsce i ruszyliście w kierunku szkoły, opuszczając podjazd pięknej i ogromnej willi.
        Taak, czego chcieć więcej? Willa, codzienne jeżdżenie do szkoły limuzyną, posiadanie wszystkiego czego tylko zapragniesz... Jako córka prezesa firmy, która odgrywała ważną rolę na rynku gospodarki, nie miałaś prawa na nic narzekać. No bo niby na co? Wszystko miałaś zapewnione, więc czego mogłoby ci brakować? Można by było wymieniać dłuższy czas, ale opiszmy to w jednym słowie – normalnego życia. Dobra dwa słowa, ale to pomińmy. Wszystko ciągnęło za sobą odpowiednie konsekwencje. Uczęszczanie do najlepszej szkoły w Seulu, mimo że nie wydawało by się być takie złe, było wręcz beznadziejnym doświadczeniem. Otóż w szkole tej, jak można by było się spodziewać, znaczna większość pochodziła z zamożnych rodzin. A co za tym szło, przechwalanie się „swoim” majątkiem. Nic nie denerwowało cię tak, jak rozwydrzone bachory, przechwalające się zerami na koncie rodziców. W życiu sami nie zarobili sami pieniędzy, a robią wokół siebie zamieszanie. Może i nie byłaś lepsza, bo też sama nigdy nie pracowałaś, ale nie chwaliłaś się tym kim jest twój ojciec. Na szczęście nikt tego nie wiedział. Wtedy miałabyś nagły przypływ ludzi, którzy chcieliby się z tobą „przyjaźnić”. Nawet wśród tych bogatych, twoja rodzina, wyróżniała się swoim majątkiem.
       Westchnęłaś. Po około dziesięciu minutach limuzyna zatrzymała się. Wysiadłaś z niej. Zabrałaś torbę i ruszyłaś w kierunku szkoły.
- Panienko! - zawołał za tobą szofer. Odwróciłaś się w jego stronę. - Mam nadzieję, że mi panienka wybaczy, jeśli spóźnię się dzisiaj trochę. - spojrzał na ciebie z nadzieją w oczach. - Moja narzeczona... - spuścił wzrok.
- Jasne. - uśmiechnęłaś się lekko. - Nie musisz przyjeżdżać po mnie dzisiaj. Jak chociaż raz wrócę autobusem, to nic mi się nie stanie. - odparłaś. - Powinieneś spędzić trochę czasu ze swoją narzeczoną. Pozdrowisz ją ode mnie?
- W życiu. Pan by mnie zabił. - odparł z powagą.
- Daj spokój. To wasza rocznica, prawda? - zapytałaś, patrząc na niego z uśmiechem.
       Spojrzał na ciebie zaskoczony. Już otworzył usta, gdy zaczęłaś mówić.
- Daję ci wolne. - odparłaś. - Jeśli dobrze pamiętam, to pracujesz dla mnie, nie dla mojego ojca. Nic mu nie powiem. - uśmiechnęłaś się.
        Po dłuższej chwili mężczyzna jednak przystał na twoją propozycje, powtarzając ci chyba z pięćset razy byś uważała. Potem ruszyłaś do szkoły. Po wszystkich lekcjach było już dość późno. I jeszcze czekały cię dwie lekcje dodatkowe. Westchnęłaś.
       Tak jak wcześniej było ustalone udałaś się na przystanek autobusowy. Oczywiście wszyscy od razu rozpoznali mundurek jaki na sobie miałaś, co wywołało masę zdziwionych spojrzeń. Rozległ się płacz. Rozejrzałaś się. Zobaczyłaś około czteroletnie dziecko, które łkało głośno, w ręku trzymając misia. Chłopczyk rozglądał się wokoło przestraszony. Najwyraźniej się zgubił. Rozejrzałaś się, ale nie widziałaś nikogo, kto miałby zająć się tym małym chłopcem. Podeszłaś do niego niepewnie. Przykucnęłaś i uśmiechnęłaś się lekko.
- Hej, powiesz noonie co się stało? - zapytałaś, nie do końca wiedząc jak masz się zachować. W sumie nigdy nie miałaś większego do czynienia z dziećmi, tylko czasami miałaś z jakimiś kontakt, przez przyjazd jakiejś kuzynki czy czegoś w tym stylu. Wtedy musiałaś robić to na pokaz, ale mimo wszystko podobno miałaś rękę do dzieci.
- Hyung... - powiedział chłopiec, ciągle płacząc. - Nie ma...
- Yah... Nie płacz, proszę... Znajdziemy twojego hyung'a, ne? - położyłaś dłoń na jego ramieniu. Chłopiec spojrzał na ciebie pytająco, po czym przytulił się do ciebie. Lekko zaskoczona objęłaś go.
       Podniosłaś go. Powoli trochę się uspokajał.
- Byung Hun!? Gdzie jesteś?! - usłyszałaś spanikowany głos jakiegoś chłopaka. - Byung Hun!
       Chłopiec odsunął się od ciebie kawałek.
- Hyung...- powiedział cicho.
- Hyung? - spojrzałaś na niego pytająco i rozejrzałaś się.
       Po chwili zauważyłaś czarnowłosego chłopaka, który przepychał się między ludźmi, rozglądając się nerwowo. Wyglądał jakby był mniej więcej w twoim wieku. Po chwili zauważył ciebie wraz z chłopcem. Podszedł do was ze złością wypisaną na twarzy.
- Możesz mi powiedzieć co robisz z moim młodszym bratem?! - zapytał, jakby zaraz miał zamiar cię zabić.
- Ja tylko... - zaczęłaś, a on wyrwał ci chłopca z rąk. - Yah! Tylko poma...
- Odsuń się albo zadzwonię na policję. - odparł, patrząc na twoje wyciągnięte ręce. Cofnęłaś je, a chłopak odszedł.
- Nic ci nie zrobiła? Nie wolno ci zbliżać się do takich dziwnych ludzi. Nie wiadomo co chcą zrobić. - usłyszałaś jeszcze jak mówił do chłopca, podniesionym tonem.
      Miałaś ochotę zrobić mu krzywdę. Pomagałaś, a on... Bez komentarza. Nawet nie dał ci nic wytłumaczyć! I jeszcze wziął cię za jakiegoś pedofila! Przyjechał twój autobus. Już miałaś do niego wsiąść, ale pod swoimi nogami spostrzegłaś misia, który należał do chłopczyka. Podniosłaś go i schowałaś do swojej torby. Wsiadłaś do autobusu, a ten ruszył.

       Wieczorem usiadłaś na łóżku, trzymając misia w dłoniach. Zastanawiałaś się co masz z nim teraz zrobić. Przecież nie znałaś tego chłopaka, nie miałaś pojęcia kim był i jak masz oddać misia jego młodszemu braciszkowi. Pomyślałaś, że może lepiej byłoby go zostawić tam gdzie leżał, mały pewnie zauważył brak zabawki. Możliwe, że by się wrócili i ją znaleźli. No, ale w sumie zostawianie zabawki na środku chodnika nie byłoby najlepszym pomysłem. Westchnęłaś i położyłaś misia na swojej szafce nocnej.
       Podniosłaś się i wyszłaś z pokoju. Skierowałaś się do kuchni. Byłaś dość głodna, mimo że jakąś godzinę temu była kolacja. Tam zastałaś kilka osób, które porządkowały kuchnię po ostatnim posiłku. Twoją uwagę przykuł jeden osobnik. Był to ten sam chłopak, którego spotkałaś na przystanku. Zdziwiłaś się lekko. Nie wiedziałaś, że pracuje w twoim domu.
- Kyung Soo, dobra robota. - klepnął go w plecy jeden z innych pracowników.
       Czyli ma na imię Kyung Soo, chyba...
- Jutro przygotujesz śniadanie dla ______. - odparł. - Powodzenia. - uśmiechnął się do niego.
        Cofnęłaś się. Pomyślałaś, że wytrzymasz. Skoro ON będzie robił dla ciebie śniadanie. Dobrze. Zobaczymy...

       Rano wstałaś wyjątkowo wyspana. Uśmiechnęłaś się pod nosem. Przeciągnęłaś się i zaczęłaś ogarniać. Niedługo później byłaś gotowa. Ponownie się uśmiechnęłaś. Wyszłaś z pokoju i zeszłaś na dół. Po przywitaniu ze starszą kobietą, usiadłaś przy wielkim stole w jadalni. Z niecierpliwością czekałaś na swoje śniadanie.
- Panienko, chciałam uprzedzić, że twoje śniadanie przygotuje nowy, naprawdę młody, kucharz, ale naprawdę jest niesamowity. - powiedziała.
- Cieszę się. - uśmiechnęłaś się do niej. - Jestem ciekawa co przygotuje...
       ...ktoś kto wczoraj uznał mnie za pedofila... - dokończyłaś w myślach.
       Po niedługiej chwili, do jadalni dotarł twój posiłek. Przyniesiony został przez samego kucharza. Przyjrzałaś mu się uważnie. Nie było żadnych wątpliwości – był to ten sam chłopak. Zauważyłaś również jeden ważny szczegół. Spojrzał na ciebie lekko zaskoczony, ale po chwili na jego twarz wróciła powaga i podał ci śniadanie. Trochę skrępowany powiedział co przygotował i odszedł. Zajęłaś się konsumpcją. Mimo że nie chciałaś tego przyznać, naprawdę smakowało ci to co przygotował. Ale to nie zmieniało faktu, że wczoraj naprawdę cię zdenerwował. Nie byłaś osobą wredną. Wręcz przeciwnie – byłaś miła. Jednak w niektórych okolicznościach potrafiłaś zmienić swój charakter o sto osiemdziesiąt stopni. Nie miałaś zamiaru podarować mu tego, jak cię potraktował.
      Po zjedzeniu udałaś się jeszcze na chwilę do swojego pokoju po misia oraz torbę. Wyszłaś z domu i wsiadłaś do limuzyny, która na ciebie czekała. Teraz tylko wystarczyło uważnie przyglądać się ludziom w szkole. Bo wiedziałaś, że tam go znajdziesz. Przynajmniej taką miałaś pewność. W końcu nie każdy mógł od tak założyć mundurek najlepszej szkoły w Seulu. No, a przynajmniej część mundurka.

       Znalezienie go nie było trudne. Do Kyung Soo, zajmował pierwsze miejsce w rankingu szkoły. Dziwiłaś się, że wcześniej nie zwróciłaś na to uwagi, gdyż zawsze irytował cię ten fakt. Starałaś się o pierwsze miejsce już dłuższy czas, a zawsze brakowało ci jakiś procent ewentualnie dwa, do jego wyniku. Czemu nie udało ci się zapamiętać jego nazwiska?
       Wiedziałaś, że jest w równoległej klasie. Zastanawiałaś się czy do niego podejść czy nie. W sumie byłaś ciekawa w jaki sposób wytłumaczy się ze wczorajszego popołudnia. Zdecydowałaś się go zaczepić dopiero na długiej przerwie. Wiecznie chodził sam, więc nie musiałaś dodatkowo męczyć się z odciąganiem go na bok.
- Czego chcesz? - zapytał oschle, nie zwracając na ciebie większej uwagi.
- Przeprosin? - zasugerowałaś lekko zirytowana.
- Nie mam za co przepraszać. - odparł.
- Nie? - prychnęłaś.
- Dokładnie. - spojrzał w twoją stronę, po czym przyspieszył.
       Zacisnęłaś dłonie w pięści. Również przyspieszyłaś.
- Uważasz więc, że nie zasługuję na przeprosiny? - zapytałaś.
- Nie mam zamiaru przepraszać osoby takiej, jak ty. - powiedział.
       Czy on całkowicie zwariował?
- Nie jestem pedofilem! - powiedziałaś w swojej obronie, trochę za głośno.
      Ludzie obracali się i patrzyli na ciebie, jak na idiotkę. Spuściłaś wzrok lekko zawstydzona.
- Nie chodziło mi o to. Zareagowałem, jak zareagowałem. Byung Hun to mój młodszy brat, a po ludziach z tej szkoły nic nie wiadomo. - odparł, tłumacząc.
- Nie wrzucaj mnie do jednego worka z tymi... ludźmi. - powiedziałaś.
- A to niby dlaczego? - spojrzał na ciebie z jakby pogardą. - Jesteś taka jak oni.
       Te słowa trochę w ciebie uderzyły. Nienawidziłaś, gdy ktoś to robił. Nie byłaś taka, jak reszta osób w tej szkole. Nie robiłaś rzeczy, jakie oni robili by „błyszczeć”. Uznawałaś to za żałosne.
- Nie znasz mnie. - stwierdziłaś przez zaciśnięte zęby.
- Nie muszę. Wystarczy spojrzeć. - stwierdził. - Możesz się uważać, za lepszą od nich, ale taka nie jesteś. - minął cię.
- Nie masz o mnie zielonego pojęcia. - odparłaś cicho, zdenerwowana.
- Trwaj w tym przekonaniu. - powiedział i odszedł.
       Zacisnęłaś dłonie w pięści i wraz z dzwonkiem ruszyłaś na lekcję.
       Jakim prawem zwracał się do ciebie takim tonem? Był w tej szkole, był jak reszta, był jak ty... Czy może jednak nie? I co by robił jako twój kucharz? Potrzebowałaś wyjaśnień. I to jak najszybciej. Następnym razem nie dasz mu się zbyć... Dowiesz się kim jest Do Kyung Soo.

___________________________________

Mianhe, mianhe, mianhe... Naprawdę przepraszam, że scenariusz pojawia się tak późno TT_TT Nie mam dużo czasu by pisać ostatnio. ^-^" Obiecuję, że od teraz będzie już lepiej.
Nie wiem kiedy pojawi się kolejna część, ale postaram się napisać ją dość szybko. Co do pozostałych scenariuszy, Candra zajmuje się Kang Jun'em, a Mi Li Sugą :D Kolejka jest otwarta :>
~YooRa

Obserwatorzy